W związku z pandemią, miniony rok był niezwykle trudny dla wszystkich. Walt Harris musiał się zmagać jeszcze z czymś innym – niewyobrażalnie wielką tragedią, która dotknęła jego rodzinę pod koniec 2019 roku. 

Zaginięcie pasierbicy Walta Harrisa (13-9), do którego doszło w październiku 2019 poruszyło wszystkich ludzi ze środowiska. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, do jak bardzo tragicznego finału to prowadzi. Szczątki Aniah Blanchard zostały znalezione niedługo później w mieście Shorter, w hrabstwie Macon.

Zobacz także: Znaleziono ludzkie szczątki, prawdopodobnie należą do pasierbicy zawodnika UFC – Walta Harrisa

Trudno sobie wyobrazić, z jak skrajnymi emocjami musiał wówczas sobie radzić Amerykanin. Pomimo tego zdecydował się powrócić do oktagonu UFC już w maju. Zarówno ten, jak i kolejny występ nie okazały się dla niego dobre. Przegrał przed czasem kolejno z Alistairem Overeemem (47-18) oraz Alexandrem Volkovem (32-8).

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Teraz, gdy minęło już trochę czasu, „Big Ticket” przyznaje, że zbyt szybko podjął decyzję o powrocie. Podał także ramy czasowe, w których możemy ponownie spodziewać się go w klatce amerykańskiego giganta.

Myślałem, żeby wrócić w lutym. Potrzebuję trochę czasu dla siebie. Czuję, że po tej tragedii zbyt szybko chciałem walczyć. Szczerze powiedziawszy, to nie pożegnałem się z nią prawidłowo. (…)

Staram się być wiecznie zajęty, żeby oderwać od tego myśli i do pewnego momentu to działa. Potem są takie dni, kiedy mnie to po prostu dopada i wtedy czuję się całkowicie załamany. Myślę, że tak naprawdę odpowiednio tego nie uhonorowałem. Muszę spokojnie usiąść i skupić się na mentalnej stronie.

powiedział Harris, goszcząc w audycji What The Heck.

Źródło: MMAfighting.com