Artem Lobov i Marcin Wrzosek poinformowali, że byli ze sobą zestawiani na galę KSW 54 we Wrocławiu. Między potencjalnymi rywalami dochodzi ostatnio do słownych utarczek. Kiedy jednak w programie „Oktagon Live” na Kanale Sportowym Wrzosek chciał nakręcić atmosferę przed ich ewentualną walką, przy okazji obraził Borysa Mańkowskiego, na co „Diabeł Tasmański” nie pozostał obojętny. Nieoczekiwanie chyba to konflikt między Polakami się zaognił i zepchnął nieco ze świecznika kwestię debiutu Lobova w KSW.

Zobacz także: Nie bądź, ku*wa, śmieszny człowieku! – Borys Mańkowski odpowiada Marcinowi Wrzoskowi

Dlatego właśnie w tym artykule chciałbym skupić się wyłącznie na „The Russian Hammer”. Lobov podczas podcastu Eurobash dla MMA Fighting przyznał, że jego rozmowy z polską organizacją przebiegały bardzo pomyślnie, również w sprawach finansowych. Zawodnik chciał ponadto wynegocjować albo kontrakt na jeden występ, albo w przypadku kontraktu na wyłączność – zapewnić sobie możliwość startów w boksie i walkach na gołe pięści. KSW miało bardzo przychylnie odnosić się do warunków Lobova. Obie strony jednak nie zdążyły przejść do finalizacji z uwagi na konieczność odwołania zbliżających się gal.

Kontrowersyjny fighter wypowiadał się o KSW w samych superlatywach.

Dla mnie walka w KSW to ogromna promocja i jest na liście moich rzeczy, które chcę zrobić jako zawodnik MMA. […] Jeśli im się przyjrzeć, mają drugą co do wielkości frekwencję na świecie, przegrywając tylko z PRIDE, które już nie istnieje, więc są numerem 1 wśród aktywnych organizacji. Dla mnie to coś. Oni nigdy nie chcieli rywalizować z UFC, wybrali swoją własną ścieżkę. Zawsze wyprzedają swoje wydarzenia, są obecni w największych polskich telewizjach, zarabiają duże pieniądze i wydają się nie przejmować tym, co robią inne organizacje.

Lobov powołuje się w tej wypowiedzi na galę KSW 39 na PGE Narodowym w 2017 r., którą na żywo na stadionie oglądało 57 766 kibiców, przebijając dwie największe gale UFC w Melbourne – UFC 193 w 2015 r. (56 214 widzów), później także UFC 243 w 2019 r. (57 127 widzów) i z dużą nawiązką – każdą europejską imprezę MMA. Rekordowa gala PRIDE w Tokio w 2002 r. przyciągnęła na stadion 71 tys. widzów.

Wracając do podcastu: Lobov przyznał tam, że Wrzosek nie był jedynym potencjalnym przeciwnikiem przymierzanym dla niego przez KSW.

Od dawna chcę rozstrzygnąć sprawy z Arturem Sowińskim – wygrana z nim została mi wykradziona. Jego przyjaciel był wówczas promotorem, walka została uznana za nieodbytą, ale ja wiem, że wygrałem. W tamtym czasie poszedłem do polskiej telewizji i wszędzie mówiłem: „Pierdo*** mnie, ukradliście mi zwycięstwo, ale chcę Wam to zapomnieć. Nie jestem zrzędą – spotkamy się w klatce i naprostujemy to”. Z jakichś powodów on nie chciał walczyć. Teraz może być już zainteresowany, bo jestem bardziej znaczącym nazwiskiem. Według mnie nie zasługuje w pełni na tę walkę. Teraz zarobiłby duże pieniądze na moim nazwisku. […] Jednocześnie od dawna chcę to rozstrzygnąć, to byłoby piękne nareszcie go znokautować. Prawie mi się to udało w pierwszej walce, powaliłem go dwa razy, ale nie skończyłem tego. Czuję, że jakbyśmy się teraz spotkali, przegrałby.

Przypomnijmy, „Kornik” zmierzył się z „Rosyjskim Młotem” 22 września 2012 r. w Dublinie na gali Celtic Gladiator 5. Wynik tej bardzo wyrównanej i krwawej walki został oficjalnie zmieniony z wygranej Lobova na no contest. Obóz Artura wniósł protest, twierdząc, że 2 z 3 sędziów punktowych było związanych z Lobovem, z czego jeden był jego bezpośrednim kolegą klubowym. Dwóch punktowało za Artemem, jeden na remis. Mimo zapowiedzi powtórnej walki ze zmienionym składem sędziowskim ta nigdy nie doszła do skutku. Obaj zawodnicy w marcu tego roku starli się słownie na Instagramie, gdzie Sowiński pisał:

Widzę, z jaką desperacją błagasz o pracę w KSW. Czasy są ciężkie, więc zdecydowałem, że ci pomogę. Klatka czeka. Po prostu dzwoń. Wspaniałomyślny Artur.

Lobov wspominał, że po rozstaniu z UFC, Bellator przygotował dla niego ofertę, ale nie przebiła ona warunków zaproponowanych przez Bare Knuckle FC. Zawodnik powiedział, że nie przekreślił na dobre Bellatora, przede wszystkim dlatego, że dwa razy do roku organizują duże wydarzenia w Irlandii, sam bardzo docenia poziom amerykańskiej organizacji i chciałby kiedyś w końcu zawalczyć z Michaelem Page’em, ale póki co rozmowy z KSW wydają się bliższe szczęśliwego finału.

Źródła: www.mmafighting.com