We wczorajszym odcinku „Oktagon Live” na Kanale Sportowym prowadzący Mateusz Borek po rozmowie z Maciejem Kawulskim przedstawił kilka kierunków, jakie może obrać organizacja KSW w najbliższych miesiącach, gdzie do sierpnia rozważane są tylko gale studyjne (zależnie od sytuacji – w wariancie polskim, europejskim lub światowym), a pierwsze z udziałem publiczności – najwcześniej późną jesienią. W obliczu panującej sytuacji można jednak tylko prognozować ewentualne scenariusze.

Póki świat nie zacznie wracać do normalności, wciąż gale przy pełnych halach będą dla nas dość abstrakcyjną wizją, a rzucanie terminami ich organizacji – praktyką podobną do wróżenia z fusów. Dlatego weźmy na tapetę zestawienie, które realnie miało się zmaterializować na gali KSW 54 we Wrocławiu i które z pewnością zapełniłoby naprawdę duże obiekty sportowe w naszym kraju i wielu miejscach w Europie – Marcin Wrzosek vs. Artem Lobov.

„The Russian Hammer” zdradził, że występ na gali KSW jest jednym z jego sportowych marzeń, które po rozmowach z Martinem Lewandowskim było naprawdę bliskie realizacji, jednak z racji zaistniałych okoliczności – obecnie musi się trochę odwlec w czasie.

Myślę, że jest duża szansa na mój występ w KSW. Widzę tam dla siebie wiele opcji. Nie dałem też KSW szalonej stawki za walkę. Dałem im nawet korzystniejszą ofertę, niż otrzymywałem za ostatnie walki, bo dla mnie to naprawdę ważne, żeby dla nich walczyć. Nie zejdę jednak poniżej 6 cyferek. Nie wstaję z łóżka za mniej niż 100 tys. Te dni już są daleko za mną. Wychodzę z założenia, że najpierw trzeba zapracować na swoją reputację, później ona pracuje dla ciebie. Nigdy nie odmawiałem walk, nie pytałem o kasę i nie martwiłem się o doświadczenie rywali. Zawsze wychodziłem i dawałem z siebie wszystko. Nieważne, z kim się biłem i gdzie. Nieważne, ile czasu na przygotowanie miałem i w jakiej kategorii miała być walka. Zapracowałem sobie na szacunek, teraz to pracuje na moje konto.

Lobov wspominał o jego prywatnych rozmowach z Wrzoskiem na Instagramie oraz o swoim krytycznym podejściu do nowego reality show Polsatu „Tylko Jeden”, który częściowo porównał do amerykańskiego programu „The Ultimate Fighter”, w którym zresztą w 2015 r. wzięli udział obaj Panowie.

Dostrzegłem, że trenerzy są przyjaciółmi i nie będzie żadnej ich walki na koniec. Pomyślałem, co to jest? To show z walkami czy rodzinny program? Wiedziałem, że Marcin nie musi tego robić. Zaproponowałem walkę. Zapytałem go: „Co tam się do cholery dzieje? Skończy się program, zawodnicy będą walczyć, a wy jako trenerzy zbijecie sobie piątki? Tak nie może być. Spotkaj się ze mną! Damy prawdziwą wojnę. Damy fanom to, czego oczekują i na co chcą patrzeć”. Ludzie chcą oglądać prawdziwe walki, konflikty i rywalizację. […] Jestem pewny, że damy super walkę. Myślę, że ze stylem, który posiada [Wrzosek], byłaby to dla niego krótka noc. On po prostu idzie do przodu, ale pod względem siły jestem daleko przed nim. Jest twardy, ma świetne cardio. Nie sądzę jednak, że to wystarczy na „Russian Hammera”. Ale po co o tym myślisz? Nie musisz się zastanawiać. Po prostu musimy wejść z Marcinem do klatki i to sprawdzić. Nie musimy rozmyślać i czekać 5 lat na walkę jak w boksie. Ja tu jestem. Gotowy. Marcin też. Zróbmy to!

Wrzosek zadeklarował w studio, że też chce tej walki, nie czuje się gorszy od swojego potencjalnego przeciwnika, a samo wydarzenie byłoby znakomitą promocją KSW jako marki na świecie.

Niech sobie przypomni rundy, które robiliśmy w „The Ultimate Fighter”, jak skopałem mu dupę, niech sobie przypomni tamte czasy. Ja jestem otwarty na tę walkę. Wykreślamy tego gościa, co miał być, niech się dalej zajmuje YouTube. Niech prawdziwi fighterzy zawalczą ze sobą i udowodnią sobie, kto jest lepszy. […] Zrobimy to prędzej czy później, jak europejskie gale dojdą do skutku. To byłby świetny main event gali w Irlandii, Rosji, Polsce – każdej. Na pewno ten pojedynek zwróciłby oczy świata na KSW. Prawdopodobnie przyjechałby Conor [dopowiada trener Łukasz Zaborowski] i też byśmy mu powiedzieli, że sam był w family show! […] Stylistycznie to walka, która mogłaby zrobić świetną oglądalność pay-per-view. On [Lobov] potrafi się wypowiedzieć, jest pewny siebie, umie się bić i nie odmawia wyzwania.

Obaj zawodnicy zrobili już słowne fundamenty pod swoją walkę, teraz sytuacja na świecie musi się uspokoić, a KSW wydać, jak widzimy, grube pieniądze na sprowadzenie bardzo twardego, odważnego i bezwzględnego fightera. Walki na gołe pięści, nieprawdopodobne show, międzynarodowa renoma, brutalny styl walki – to wszystko zawiera się w cenie za Lobova i jak się okazuje – nie obniża jej nawet jego ujemny rekord (13-15). Wrzosek zdecydowanie bardziej nakręcił się na walkę z nim niż Borysem Mańkowskim, którego też zaczepiał w powyższej wypowiedzi, a później podkreślał, że „Diabeł Tasmański” ma już najlepsze lata za sobą, zwłaszcza po porażce z Roberto Soldiciem, który zdaniem Wrzoska –  „zabrał mu duszę”. Na dalszy plan schodzi też rewanż z Normanem Parkiem, który wydaje się naturalną koleją rzeczy dla wyczekujących go kibiców, zawodnicy są skorzy do trash talku między sobą, ale ta opcja też prawdopodobnie musi jeszcze poczekać. Wrzosek zapewnia, że zdążą do tego rewanż doprowadzić, ale teraz Lobov jest priorytetem, zwłaszcza po jego ostatnich zaczepkach, które nasz fighter traktuje bardzo osobiście. Czy w takim razie w 2020 r. zobaczymy starcie „The Polish Zombie” vs. „The Russian Hammer”?

Źródło: Kanał Sportowy/YouTube