(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)

Przedstawiamy Wam nasz najnowszy cykl, w którym zawodnicy opowiadają swoje historie jak zaczęły się ich kariery. Na pierwszy ogień idzie jeden z bohaterów gali Fight Exclusive Night – Jacek Kreft (4-1) Zapraszamy!

Początki

Pierwsza dyscyplina jaką zacząłem uprawiać to Judo.  Do sportów walki nakłonił mnie mój ojciec który jak jeszcze bylem małym dzieckiem często zaprowadzał mnie na trening siłą. Wiadomo, byłem dzieckiem wiec wolałem biegać dłużej po dworu z kolegami.  oczywiście dzisiaj mu za to dziękuję. Miałem  6 Lat kiedy poszedłem na pierwszy trening do klubu UKS Opty Gdynia Judo gdzie trenerem był Bogdan Grubba, oprócz trenowania oczywiście uczyłem się w szkole podstawowej (chyba pierwsza klasa).

Przygoda z MMA

Moja przygoda z MMA zaczęła się gdy na moją dzielnice przeniesiony został klub  MAD DOGS Gdynia. Jak tylko się o tym dowiedziałem to miałem ochotę pójść na pierwszy trening. Niestety nie stało się to tak szybko jak zamierzałem gdyż w dalszym ciągu trenowałem Judo a mojemu trenerowi przez myśl by nie przeszło żebym odszedł z jego klubu. Po roku decyzje podjąłem sam i trafiłem na pierwszy trening. Moim klubem jak wspominałem stał się MAD DOGS Gdynia gdzie trenowałem pod okiem Bartosza Chyrka. Jak każdy oczywiście miałem swojego idola. Z początku moim idolem był rzecz jasna judoka który walczył na największych arenach MMA w Japonii, Paweł Nastula lecz w raz z upływem czasu i zwiększeniem mojego zainteresowania MMA pojawił się mój nowy i dotychczasowy idol Jon ,,Bones” Jones (ciosy łokciami wymiatają). Pamiętam swój pierwszy trening..  Czułem lekki stres ale zniknął kiedy tylko wszedłem do klubu i zapoznałem trenera, pomyślałem wtedy miły gość będzie fajnie. Akurat pierwszym treningiem na który trafiłem był trening submission fighting. Doskonale się odnalazłem i od razu zostałem zauważony przez trenera. Co chwile gdy udało mi się rzucić lub poddać któregoś z moich kolegów słyszałem „Judo rules!” , „Judo rządzi!”

Pierwsza walka

Powiem tak:  porównując z walką w Judo debiut MMA był 100 razy bardziej stresujący tym bardziej ze walczyłem z bardzo dobrym przeciwnikiem, który już wtedy na swoim koncie miał 5 stoczonych walk,a był nim Kamil ,,Bomba” Łebkowski. Pamiętam że kiedy dowiedziałem się z kim będę walczył trochę się obawiałem, lecz z drugiej strony wiedziałem ze walczę z kimś z kim fajnie by było wygrać na początek a w razie porażki nie było by rozpaczy, przegrałbym z dobrym fighterem. Na szczęście pojedynek udało mi się wygrać w dużej mierze dzięki doświadczeniu zdobytym w Judo. Pojedynek zakończył się w pierwszej rundzie duszeniem gilotynowym. Emocje związane z wygrana? Tak na prawdę nie da się tego opisać, mogę powiedzieć tak ze wynagradza Ci to wszystkie lata treningów, ciężkich przygotowań, bóli i kontuzji napotkanych po drodze.

Rodzina

Jak reagowali bliscy na moja pasje.. Na szczęście nie było nikogo kto by powiedział ze to nie dla mnie i by mi tego odradzał. Zarówno ojciec jak i mój brat wiedzieli ze zostałem do tego stworzony, zawsze mnie wspierali i we mnie wierzyli co mi tez dużo pomogło.Ojciec już od dawna wiedział ze lubię rywalizacje w sportach walki a brat był tym który sam na treningach Judo był moim rywalem (śmiech)

Plany

Stoczylem już 5 walk z których jedną przegrałem. Kolejne starcie będzie miało miejsce za kilka dni (16 sierpnia w Sopocie na gali Fight Exclusive Night). Niezależnie od tego co wydarzy się w tej jak i następnej walce, w dalszym ciągu będę się starał i trenował jeszcze mocniej do kolejnych pojedynków. Będzie tak aż do momentu w którym albo się zestarzeje (wtedy oczywiście nie zejdę z maty, po prostu będę pomagał innym młodszym zawodnikom), albo dotknie mnie jakaś kontuzja czego oczywiście sobie nie życzę, ale biorąc pod uwagę ryzyko w tym sporcie niestety jest to możliwe.