Dla byłego podwójnego mistrza FEN-u pojedynek z Adrianem Bartosińskim to sprawa osobista. Ważniejsza niż pas największej polskiej organizacji.
To właśnie Andrzej Grzebyk (21-6) pierwotnie miał stanąć w klatce naprzeciwko mistrza wagi półśredniej podczas gali XTB KSW 94. Kontuzja, która nie pozwalała mu w pełni się przygotować ostatecznie pozbawiła go okazji do upragnionego rewanżu. Adrian Bartosiński (16-0) finalnie zmierzył się z Igorem Michaliszynem, którego poddał w trzeciej rundzie, broniąc tym samym pasa. Dla „Double Champa” nie ma to jednak większego znaczenia. Rewanż z zawodnikiem łódzkiego Octopusa to dla niego sprawa osobista.
Moja walka kolejna nie byłaby z Michaliszynem o pas, bo dla mnie pas jest drugorzędną sprawą. Ja tutaj bardziej podchodzę ambicjonalnie do tego. Moje ego jest mocno nadszarpane i dalej bym dążył do rewanżu z „Bartosem”. Czy to by było o pas czy nie o pas – ja i tak chcę walki z Adrianem, tak? Więc tutaj nie ma znaczenia. Fajnie, że wygrał Adrian, ale mówię – czy to by był Adrian czy Michaliszyn i tak bym dążył do tego rewanżu, bo mówię – ja do tej walki podchodzę całkowicie inaczej niż do każdej innej. Ja tu muszę zrekompensować swoją głowę i swoją osobowość po tym, co się stało kiedyś.
Reprezentat Artnox Fight Sport dodał również, że nie był pod wrażeniem ostatniego występu swojego kolegi z grupy menadżerskiej:
No szczerze? Dalej nic nie pokazał. No sorry Winnetou, ale dalej pracuje na tym na czym pracował. Ja rozumiem – nie oszukasz nawyków, nie oszukasz swoich rzeczy, które nabyłeś przez wiele lat pracy i Adrian zawsze tak będzie walczył. I te walki mogą się nie podobać. Widać było, że hala gwizdała, więc nie podobała się im ta walka.
Zobacz także: „Ludzie też to wyrazili gwizdami” – Maciej Kawulski wyjaśnia swoje słowa odnośnie walki „Bartosa”
Fot.: Instagram / Andrzej Grzebyk / Adrian Bartosiński