Ben Askren (19-2) zadebiutował w oktagonie w marcu tego roku. Wygrał wtedy, poddając Robbie’ego Lawlera (28-14). Jednak był to już jego ostatni sukces przed historyczną wręcz porażką, którą długo żył świat mieszanych sztuk walk.

Na UFC 239 zmierzył się z Jorge Masvidalem (34-13), który zaserwował mu ekspresowy nokaut. Po takiej przegranej Askren nie powrócił na zwycięskie tory i na UFC Fight Night 162 został poddany przez Demiana Maię (28-9).

W takiej sytuacji był bliski przejścia na emeryturę, jednak ostatecznie nie podjął żadnych znaczących kroków.

Zamiast tego ostatnio zapowiedział:

Nie muszę udowadniać, że jestem dobrym zawodnikiem. Nie muszę zarabiać więcej pieniędzy. Nie muszę być bardziej sławny. Nic z tych rzeczy nic dla mnie nie znaczy. Za to to, co jest dla mnie ważne i czego chcę, to udowodnić, że jestem najlepszy na świecie. Jak na razie zastanawiam się, ile mnie dzieli od tego, by to osiągnąć i kiedy to osiągnę.

źródło: bjpenn.com