Na zeszłym wydarzeniu UFC, Brian Ortega pokazał się ze świetnej strony, zwyciężając z popularnym „Koreańskim Zombie” w kompletnie dominujący sposób. 

Zobacz także: UFC on ESPN+ 38: Brian Ortega zdominował w stójce Koreańskiego Zombiaka na pełnym dystansie

Dla Amerykanina, występ ten był powrotem do klatki po blisko dwuletniej absencji. Oprócz wizualnej zmiany, łatwo było dostrzec także spore różnice w sposobie walki – zawodnik, który często poddawał swoich oponentów, teraz jest także w stanie dominować ich w stójce, nawet na dystansie pięciu rund. O kulisach swojego „zniknięcia”, Brian Ortega opowiedział na konferencji prasowej, która miała miejsce tuż po evencie.

Wspaniale było wrócić i pokazać światu coś, na co z całym sztabem ciężko pracowaliśmy. Wiedziałem, że mogę to zrobić – stricte trzymałem się planu i nie dałem się ponieść emocjom, jak to miewałem w zwyczaju. Harowałem na ten sukces już od jakiegoś czasu. Kiedy wszyscy oglądali UFC, ja w pewien sposób zniknąłem z powierzchni Ziemi. Siedziałem w tej cholernej ciemnicy i tylko szlifowałem swoje umiejętności, czekając na kolejną walkę. Nie martwcie się, jeszcze nastanie mój czas.

„T-City” pod koniec 2018 roku doświadczył jedynej porażki w swojej zawodowej karierze, którą zafundował mu Max Holloway. 29-latek nie ma żadnych wątpliwości, iż ich ścieżki jeszcze się przetną.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Powiedziałem to na samym początku, gdy zestawili Maxa z Alexandrem [Volkanovskim]: 'Jeszcze się spotkamy.’ On pozostanie na szczycie. To nie jest typ zawodnika, któremu kariera kompetnie się rozsypuje po porażce – tak samo, jak ja. Jasno to dzisiaj zasygnalizowałem. Holloway zostanie w czołówce, tak samo, jak i ja oraz Volkanovski. Uwierzcie mi. Zapewnimy wam rozrywkę.

Na tym samym wydarzeniu doszło także do debiutanckiego pojedynku naszego rodaka, Mateusza Gamrota, który niestety, po 15-minutowej batalii przegrał na kartach sędziowskich z Gruzinem, Guramem Kutateladze.

Źródło: MMAjunkie