Już wkrótce Michael Chandler wejdzie po raz pierwszy w dotychczasowej karierze do oktagonu UFC. Od razu czeka go niełatwe zadanie, bowiem jego przeciwnikiem będzie ulokowany na szóstej pozycji w rankingu dywizji lekkiej, Dan Hooker.

Na barkach popularnego „Irona” spoczywa teraz niemała presja. Wszyscy wiedzą, jak znaczącym zawodnikiem był on u swojego poprzedniego pracodawcy – Bellator MMA. Wchodząc do największej organizacji MMA na świecie, chce to zrobić z przytupem, by momentalnie zapisać się zarówno w głowach kibiców, jak i klasyfikacjach. Jego pierwszym rywalem ma być wysoko uplasowany w rankingu kategorii lekkiej, Dan Hooker (20-9).

Michael Chandler (21-5) pragnie, by walka ta w pełni toczona była pod jego dyktando i zapowiada, że postara się skończyć ją przed czasem.

Chcę zostać zapamiętany przez fanów, dzięki zdominowaniu go albo skończeniu przed czasem. To postawi mnie w pozycji, gdzie może następnie zmierzę się ze zwycięzcą starcia Poirier kontra McGregor lub dostanę walkę o pas z Khabibem.

Myślę, że tam wyjdę i zaprezentuję swoje umiejętności zapaśnicze. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że chciałbym go znokautować, ale chcę też pokazać światu, na co mnie stać w innych płaszczyznach. Pragnę oddać hołd starym, amerykańskim zapasom. Może uda mi się tym zachęcić Khabiba do powrotu i wypróbowania jego rosyjskiego Samba przeciwko mnie.

Zobacz także: Michael Chandler: Jestem koszmarem dla Conora McGregora

Chandler swój ostatni pojedynek stoczył w sierpniu zeszłego roku. Podczas gali Bellator 243 stanął w szranki z Bensonem Hendersonem (28-10) i nie dając mu większego pola do popisu, rozbił już w pierwszej odsłonie pojedynku. Była to dla niego druga wygrana z rzędu – wcześniej pokonał Sidneya Outlawa (15-4).

Źródło: MMAfighting.com