Zdobycia pasa przez Pawła Pawlaka na pewno dało wiele radości łódzkim „Ośmiornicom”. Według Tomasza Romanowski świętowanie poszło za daleko.

„Tommy” w wywiadzie dla MyMMA obszernie odniósł się do celebracji w wykonaniu m. in. Adriana Bartosińskiego (14-0) i Bartłomieja Gładkowicza (9-4):

Wiesz, jakby nigdy się nie tłumaczę. Ewentualnie zawsze tam po wygranej walce wrzucam coś, że gdzieś tam nie grało mi w przygotowaniach i jednak te przygotowania nie były takie jak zawsze. Teraz bardzo dużo wyświetla mi się tych wywiadów z „Bartosem” jak oni się tam podniecają tą wygraną itd. Po prostu czasami oni nie wiedzą, że jeszcze bardziej obudzili we mnie lwa. „Bartos” się chyba bardzo cieszy z tego powodu, bo miał ze mną walczyć cztery razy i cztery raz obsrał zbroję. Niby miał problemy ze zdrowiem cały czas. Gdzieś tam się tłumaczył, więc ja też mam prawo coś powiedzieć – co nie zagrało mi w przygotowaniach. Pierwsza rzecz, która mi przyszła na myśl – towarzystwo wzajemnej adoracji. Jeden drugiemu tam – Gładkowicz z „Bartosem” chyba sobie nawzajem coś robią pod tą kołdrą, a nad nimi stoi Pawlak z pasem, bo z tego, co widać, po tych wywiadach, to inaczej nie mogę ocenić tego jak się bardzo podniecają, że wygrał ze mną. To po pierwsze. Po drugie, na pewno też się cieszą, bo walczyłem z jego klubowym kolegą i pokonał mnie. Szkoda mi Pawła, że się wpierdziela w ich towarzystwo, bo naprawdę tam jest duży bałagan w głowie i tyle.  Może źle powiedziałem. Tu nie chodzi o bałagan, tylko o taką fascynację, jak się cieszą, że mnie pokonali. 

stwierdził.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Romanowski zdradził też szczegóły przygotowań i skomentował zachowanie „Bartosa”:

Dwa miesiące przed walką – nie tłumacząc się, bo był lepszy. Mogłem nie brać tej walki. Trzech trenerów i rehabilitant mi doradzało, żebym tę walkę odpuścił. Połamałem rękę na dwa miesiące przed jeszcze gorzej niż po Paczuskim, ale z tego względu, że to było Colosseum, że ogarnąłem dużo biletów, że leciało ze mną parę osób na tę walkę, nie chciałem jej odpuścić. Nie przygotowywałem się do tej walki w 100%. Jedną ręką robiłem tarcze. Nie robiłem parteru. Z Kinclem tak samo miałem kontuzję mostku. Nie robiłem parteru. Biegałem sobie. Nie robiłem tych naprawdę potrzebnych treningów. Wyszło w walce. Dlatego tak bardzo nalegam na ten rewanż, bo pokonał mnie w takiej formie… I tak mu przybiłem piątkę, i tak go szanuję, ale wiem, że jestem w stanie utrzeć mu nosa jakbym był w 100% przygotowany. Trenowałem 3-4 tygodnie łącznie do tej walki. Nie mogłem złapać dystansu, bo nie mogłem robić sparingów, nie on był zaje*iście przygotowany. Ja zawalczyłem chu*owo, a nie on był dobry. Oczywiście nie ujmuję, ale wiem, że stać mnie na więcej. Okay, dostałem lanie. Miałem już się nie odzywać, ale jak patrzę na to towarzystwo. Na tego Bartosika jak on się podnieca, że [Pawlak] wygrał, że cztery przede mną się zesrał i uciekał, bo niby jakieś choroby. Sam do mnie dzwonił. Raz mu wjechałem do szatni. Wywołałem go do walki podczas gali jak wygrałem z [Aleksandarem] Rakasem, to siedział taki zesrany i wpierdzielał pizzę. Mówił „Eee, Tomek, ja nie miałem nic na myśli”. Teraz widzisz, pokonali mnie i się cieszą wszyscy. […] Jeśli Paweł pokona mnie drugi raz, to powiem, że jest ode mnie lepszym zawodnikiem, ale na pewno będę chciał jeszcze pokonać „Bartosa”. Czy to w przejściu w korytarzu, czy w klatce. Obojętnie gdzie. 

przyznał.

Zobacz również: „Stracił kontakt z bazą” – Czarek i „Bartos” nie odpuszczają

„Tommy” na Stadionie Narodowym został pokonany po jednostronnej walce przez Pawła Pawlaka (22-4-1). Jego przyszłość w kategorii średniej pozostaje nieznana. Warunki fizyczne są wręcz niedorzeczne na rywalizację w limicie do 185 funtów, ale Szczecinianin już nie raz pokazał, że jego ograniczenia nie stanowią przeszkody.

źródło: youtube / MyMMApl