Gilbert Burns wyznał, iż to było błogosławieństwo, że nie doszło w lipcu do jego starcia z Kamaru Usmanem. 

Gilbert Burns (19-3) miał się zmierzyć z Kamaru Usmanem (17-1) na gali UFC 251, ale na przeszkodzie stanął pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa i walka musiała zostać przełożona. W zastępstwie Brazylijczyka wystąpił Jorge Masvidal (35-14), który został pokonany przez Nigeryjczyka.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

W rozmowie z MMA Fighting, Burns zdradził, że było to bardzo bolesne doświadczenie oglądając walkę Masvidala z Usmanem.

Oglądałem tę walkę i prawie płakałem, bo to ja miałem być na miejscu Masvidala. Powstrzymywałem łzy, ponieważ były ze mną moje dzieci, ale prawie płakałem patrząc jak Masvidal wchodzi. To była moja szansa. To miałem być ja.

Burns wyznał również, iż z powodu ciężkich objawów zakażenia koronawirusem nie byłby w stanie w pełni zaprezentować swoich umiejętności w walce z Usmanem.

Mój poziom energii nie był na odpowiednim poziomie. Po miesiącu od wykrycia zakażenia koronawirusem wciąż nie czułem się w stu procentach zdrowy. To było błogosławieństwo, że mogłem być w domu wtedy, gdy zachorowałem.

stwierdził Brazylijczyk.

Finalnie do pojedynku Burns vs. Usman dojdzie na gali UFC 258, która zaplanowana jest na 13 lutego.

Zobacz także: „To nie potrwa więcej niż dwie rundy” – Dillon Danis o walce Poirier vs. McGregor

źródło: bjpenn.com