Byłem świadomy, cały czas – mówi rozżalony były mistrz wagi średniej w rozmowie z mediami po UFC 281. Israel Adesanya nie zgadza się do końca z tym przerwaniem, które kosztowało go utratę pasa. Zaznacza też, że rewanż z Alexem Pereirą po prostu mu się należy.

Zobacz także: UFC 281: SZOK!!! Alex Pereira znokautował Israela Adesanyę w piątej rundzie! [WIDEO]

Niepodzielne rządy Israela Adesanyi w dywizji średniej UFC właśnie dobiegły końca. Tym, który zadał mistrzowi pierwszą porażkę w jego wadze (pamiętajmy, że zero z rekordu zabrał mu wcześniej Jan Błachowicz) okazał się jego były pogromca w kickboxingu – Alex Pereira. Co ciekawe, Izzy miał w tej walce kilka szans na zwycięstwo przed czasem (podłączył choćby Brazylijczyka w pierwszej rundzie). Porażka przyszła dopiero w ostatniej odsłonie pojedynku, gdy Pereira zasypał Adesanyę gradem ciosów w stójce i sędzia przerwał bój. Na kartach sędziowskich mistrz wygrywał – miał przewagę w pierwszej, trzeciej i czwartej rundzie. Gdyby nie przerwanie, Izzy nie straciłby pasa.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Adesanya skomentował swoją przegraną na konferencji prasowej po UFC 281. Nie był wściekły z powodu przedwczesnego zakończenia, ale wyraził swoje niezadowolenie.

Wszystko było ze mną ok. Zaraz po przerwaniu powiedziałem sędziemu, że cały czas byłem świadomy. Byłem w tym, ciągle, nieprzerwanie. No cóż, gówno się zdarza…

powiedział.

Dziennikarz zapytał, czy Izzy ma wątpliwości co do przerwania. Ten przyznał, że ma i dodał:

Rozmawiałem o tym z moimi trenerami i wiem [jak to mogło wyglądać – przyp. red.]. Ale ja byłem przytomny. Widziałem wszystko, czy mi się nie wywracały, byłem przytomny.

Widywałem gorsze przerwania, wspomnijmy choćby Steve’a Mazzagattiego… Kurczę, ja się naprawdę dobrze trzymałem. Może i on [Pereira] wygrałby tę rundę, ale ja nadal byłby mistrzem.

przyznał zasmucony.

Dopytany o ewentualny rewanż, ożywił się i stwierdził:

Absolutnie, tak! Słuchaj… to moja trzecia walka w ciągu dziesięciu miesięcy. Zawsze, gdy walczę, ryzykuję wszystko: pas, prestiż… A mimo to, stawiam tytuł na szali, robię to, bo nie jestem takim typem człowieka, który wygra i potem odcina od tego kupony. To nie ja… Ja ryzykuję, stawiam wszystko na szali i czasem kończy się tak, jak dziś. Zatem kolejna walka [rewanż]? Byłoby świetnie.

podsumował.

Zobacz także: Dana White nie wyklucza natychmiastowego rewanżu pomiędzy Pereirą a Adesanyą