Jon Jones (25-1) pokonał Thiago Sanantosa (21-7) niejednogłośną decyzja sędziów na gali UFC 239. Zdziwieniem dla wielu kibiców był fakt, że Jones nie próbował obalać swojego przeciwnika i cały pojedynek toczył się w stójce.

Niezwykle trudnym przeciwnikiem dla „Bonesa” okazał się Thiago Santos. Zawodnik słynie z dobrej stójki i piekielnie mocnego ciosu, o którym przekonał się choćby Jan Błachowicz. Jones i Santos przez 25 minut toczyli walkę w stójce. Santos sprawiał duże problemy i kto wie, co byłby wstanie pokazać gdyby nie kontuzja kolana. Oglądając walkę, spodziewałem się, że Jones obali Santosa, ale tak się nie stało. Jak się okazuje taki był plan, a „Bones” chciał pokonać swojego przeciwnika w jego płaszczyźnie.

Zobacz również: UFC 239: Jon Jones niejednogłośnie lepszy od Thiago Santosa

Gdybym go obalił, to pokazałbym, że on wygrywa w stójce.Moja duma pozostał nienaruszona i szczerze mogę tak powiedzieć. To była bardzo wymagająca walka. Nie chciałem dać mu satysfakcji obalając go. Walczyłem tam i byłem niezwykle skupiony przez całe 25 minut, aby unikać jego ciosów i wyprowadzając własne. 

Satos mimo kontuzji postawił mistrzowi ciężkie warunki, a w oczach jednego sędziego to właśnie on wygrał ten pojedynek. Jones mimo dużego szacunku do swojego przeciwnika uważa, że wygrał każdą z rund, ale musi wyciągnąć wnioski z tego pojedynku.

Byłem przekonany, ze wygrałem tą walkę. Moi trenerzy nie okłamali by mnie. Czujemy się jakbyśmy wygrywali w każdej rundzie. Jestem wdzięczny, że mogłem tak walczyć. To bardzo cenna lekcja, która pokazuje, że czeka mnie jeszcze dużo nauki i cięższej pracy. To było dla mnie dobre ostrzeżenie.

Zobacz również: Komplet wyników UFC 239 – Błachowicz ubija Rockholda

źródło: mmajunkie.com