Joseph Benavidez (28-5) po sobotnim zwycięstwie w rewanżu z Jussierem Formigą, bardzo głośno domaga się walki o pas z podwójnym mistrzem – Henrym Cejudo (15-2). Uważa, że The Messenger stara się uniknąć drugiego starcia z nim.

Po sobotniej wygranejJoseph Benavidez nie widzi dla siebie żadnej innej możliwości niż rewanż o pas z aktualnym mistrzem dywizji muszej i koguciej – Henrym Cejudo. Zawodnicy spotkali się już w grudniu 2016 roku – wówczas niejednogłośnie lepszy okazał się być Benavidez.

Jak powiedział od razu po walce w oktagonie:

Pokonałem dwukrotnie Ortiza, pokonałem dwukrotnie Formigę, mam zamiar także pokonać dwukrotnie Cejudo.

Gwoli ciekawostki – warto dodać, że dwukrotnie przegrywał z Demetriousem Johnsonem oraz Dominickiem Cruzem.

W czasie konferencji po gali w Minneapolis, Joseph Benavidez rozwinął swoją wypowiedź:

Zauważyłem, że nie potrafię kontrolować tego, co do diabła robią inni. Ludzie są szaleni. Ludzie chcą zupełnie innych rzeczy. Myślą chyba o jakichś wyimaginowanych walkach i tytułach czy czymkolwiek jeszcze. Nie mam pojęcia, co do cholery chce teraz zrobić Cejudo, ale wiem, że jest ostatnie wezwania do walki nie mają kompletnie sensu [przyp. red. – po pokonaniu Marlona Moraesa, Henry Cejudo wyzwał do walki Urijaha Fabera, Dominicka Cruza oraz Cody’ego Garbrandta], jestem jedynym zawodnikiem, z którym jego walka ma sens. Myślę, że jego duch wojownika i nawet zarząd organizacji UFC dostrzeże w końcu, że to jest konieczna walka do zestawienia.

Dwukrotny pretendent do pasa kategorii muszej stwierdził, że nie ma zamiaru wdawać się w medialne przepychanki z Henrym Cejudo i nie zamierza nawet twierdzić, że ten się go boi, gdyż nie uważa, aby podwójny mistrz mógł się bać jakiegokolwiek zawodnika.

Nie wierzę, że ktoś taki jak Cejudo bałby się kogokolwiek. On unika tego z jakiegoś innego powodu. Ta pierwsza walka była piekielna i wiem, że kolejna także taka będzie.

Niedawno dotarła do nas informacja, że podwójny mistrz organizacji UFC prawdopodobnie nie zjawi się już w tym roku w oktagonie. Nie przeszkadza to za bardzo pretendentowi nr 1 do pasa najlżejszej męskiej dywizji w UFC, który planuje usiąść i cierpliwie poczekać, aż mistrz wróci do pełnej sprawności. Zapytany natomiast, czy gdyby otrzymał ofertę jakiejś walki przed rewanżem z Cejudo, odpowiedział, że będzie musiał dobrze oszacować taką propozycję, zanim się na nią zgodzi.

Siedziałem tu miesiącami i czekałem.

powiedział Benavidez, dodając:

Przeciwnik którego chcę, w dodatku niosący za sobą ogromną nagrodę, to właśnie walka do zrobienia. Co, jeśli miałbym czekać cztery albo pięć miesięcy, zanim powie, że jest gotowy do powrotu? To jest nic. Walczyłem całkiem niedawno z Alexem Perezem, Dustinem Ortizem i teraz ta walka – już trzy razy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Jeśli miałbym czekać na jego operację, a później walczyć o tytuł mistrza świata – dłuższy czas na przygotowania, na stanie się lepszym zawodnikiem, przygotowanie na pięć rund – to żaden problem.

W temacie potencjalnego rewanżu Cejudo z Benavidezem, na szali którego znajdzie się pas kategorii muszej – głos już zdążył zabrać zarządzający organizacją UFC, Dana White.

źródło: bloodyelbow.com / UFC Press Conference