-Z bólem w sercu musiałam zrezygnować z pojedynku – poinformowała Karolina Owczarz na swoim oficjalnym profilu, rozwiewając tym samym nadzieje fanów na to, że zobaczą ją w akcji KSW 50.

Zgodnie z licznymi zapowiedziami, Karolina Owczarz przygotowywała się do kolejnego starcia pod szyldem KSW.  Jej walka nie była jeszcze oficjalnie ogłoszona przez organizację, ale miała odbyć się na londyńskiej gali KSW 50, we wrześniu.

Zobacz także: Karolina Owczarz o KSW 50, współpracy z Akopem Szostakiem i klubowych koleżankach [WYWIAD]

Niestety, problemy zdrowotne wykluczyły zawodniczkę z udziału w jubileuszowym wydarzeniu organizacji KSW. Powracająca kontuzja kręgosłupa, z którą Karolina zmaga się już od dłuższego czasu, zmusiła ją do przerwania przygotowań do KSW 50:

” (…) Występy na galach KSW to najpiękniejsze, co mogło mi się przydarzyć w życiu, dlatego w ostatnich dniach przebierałam nóżkami, żebyście oficjalnie dowiedzieli się o moim pojedynku na KSW 50, o czym ja już praktycznie wiedziałam od walki w Łodzi. Naprawdę chciałam wystąpić w tym roku trzy razy, ale już teraz muszę powiedzieć, że to się nie wydarzy, a w Londynie się nie zobaczymy.

Sport wyczynowy to nie jest zdrowie i już trochę nie chce mi się udawać, że zawsze wszystko jest okej. Smutno jest czytać komentarze pt „może trochę mniej zdjęć, a więcej treningów”, ale prawda jest taka, że rzeczywiście w ostatnich 4 miesiącach nie spędziłam w sali pewnie połowy tego, co powinnam i na pewno nie pracowałam nad tym, nad czym powinnam. Rzucenie się na tak głęboką wodę – bo tak chyba można nazwać wejście prosto w przygotowania po 5 latach przerwy od sportu – wymaga odpowiedniego przygotowania na to ciała. Ja niestety tego nie zrobiłam, za co od samego początku płacę wysoką cenę. Nie będę się rozpisywać, ale po walce na KSW 47 wzięłam się za leczenie urazu kręgosłupa, którego nabawiłam się właściwie od razu po przeprowadzce do Łodzi. To oznaczało kilka miesięcy przerwy od sparingów MMA, ciężkich zapasów, czy parteru. I tak ciągle byłam zdecydowana na start w Londynie, którego przeokrutnie chciałam. Zaczęłam przygotowania do niego bardzo (jak na mnie) późno, ale wierzyłam, że rdza (bo po zaledwie 1,5 roku treningów łapie się ją dość szybko) łatwo zejdzie i na 14 września będzie cacy. Po tygodniu odezwała się inna część kręgosłupa (co jest ze mną nie tak?!), co wyłączyło mnie znów na kilka dni. No ale luzik – zostało przecież prawie 8 tygodni. Niestety po kolejnych dwóch uraz powrócił z milion razy większą siłą. Przez kilkanaście dni wyglądałam jak Quasimodo, ból był nie do zniesienia = kilka tygodni przerwy. Dlatego z bólem w sercu musiałam zrezygnować z pojedynku. Nie mam takich umiejętności, aby przygotować się do walki w 3 tygodnie, tocząc łącznie między marcem a wrześniem pewnie z 6 sparingów MMA. Przepraszam.

(…) Wracam do żywych i jak tylko będę mogła, to wracam do ciężkiej pracy, gdzie dam z siebie więcej niż kiedykolwiek. W tym roku na pewno jeszcze zobaczycie mnie w klatce.”

napisała Karolina.



źródło: facebook