Michael Chiesa już 20 listopada powróci do oktagonu, gdzie spotka się z Seanem Brady’m. Przed pojedynkiem nie brak mu motywacji i już zapowiada, że ma wiele do udowodnienia.

Chiesa na konferencji prasowej przed pojedynkiem przyznał, że najbliższe starcie jest dla niego ogromną szansą, by wrócić na dobre tory po porażce z Vicente’m Luque, z którym na UFC 265 przegrał przez poddanie w pierwszej rundzie:

Uczysz się na własnych błędach, na przegranych, ale zdecydowanie nie chcesz, by niepowodzenie trwało zbyt długo. Chciałem grudzień, a oni dali mi już listopad, więc to miło z ich strony. Nie mogę się doczekać, gdy moja ręka powędruje do góry. To zatrze nieprzyjemne wspomnienia z ostatniej walki.

Stwierdził też, że bardzo odpowiada mu najbliższy rywal, ponieważ uważa go za solidnego zawodnika, który w oktagonie będzie stanowił dla niego wyzwanie:

Chcę udowodnić, że wciąż jestem tym gościem. I nie ma lepszego sposobu, by to robić, niż zawalczyć z twardym, niepokonanym kolesiem, którym wszyscy się jaraja i słusznie. Robi kawał dobrej roboty, w UFC pozostaje niepokonany. Wiem, że może wiele zaoferować, że to twarda sztuka, ale mimo to, udowodnię, że wciąż jestem tym gościem.

Brady aktualnie posiada rekord 14 zwycięstw w zawodowej karierze, w tym dla UFC stoczył cztery walki. W ostatnim występie na gali UFC 259 zmierzył się z Jake’m Matthewsem, którego poddał w trzeciej rundzie.

źródło: YouTube/MMA Junkie