(grafika Marek Romanowski/inthecage.pl)

Dawno nie miałem tak dobrego humoru. Liczyłem na to, że z NAGI mogę wrócić z pasem mistrza, ale nie myślałem, że uda mi się stanąć trzy razy na najwyższym podium tej imprezy. W rywalizacji bez kimon triumfowałem raz (w 2011 roku), dlatego to pierwsze zwycięstwo tego dnia cieszyło najbardziej, szczególnie że nie przepadam za taką formą jiujitsu. Pas mistrza sprawił, że do obrony dwóch tytułów zdobytych w zeszłym roku (rywalizacja w kimonach w kategorii Masters i Adult) przystąpiłem całkowicie rozluźniony. Dodatkowo prądu dodawały kolejne zwycięstwa drużyny (mój brat Mariusz skończył turniej z dwoma tytułami mistrza świata i jednym srebrnym medalem, a Alicja Rybak i Marcin Janowski uzbierali sobie komplecik w postaci medali koloru złotego, srebrnego i brązu). Z taką ilością cennych kruszców nie wiem jakprzejdziemy odprawę celną.

  1,2(Fot. Linke)

Małą wisienką na torcie, podczas tego wyjazdu była nominacja Alicji Rybak na czarny pas bjj. Cel wyznaczony przed Alą, czyli tytuł mistrzowski był tylko dopełnieniem ceremonii samuraj testu, który w akademii Gold Teamu jest ostatecznym testem charakteru. Myślę, że nasza wojowniczka jeszcze długo, przy każdym kroku będzie wspominać ten piękny dzień :D

11,1(Fot. Linke)

Takie triumfy trzeba świętować. A my z Manolem uwielbiamy celebrować swoje zwycięstwa w restauracjach. Tytuł turystów kulinarnych do czegoś zobowiązuje. Sobotnia wyżerka tym bardziej była wyjątkowa, że przy naszym stole zasiadła Sara McMann, niedawna pretendentka do tytułu mistrzyni UFC… Dziś już w bardziej rodzinnym gronie, czyli ekipa polska z Plinio Cruzem i Luisem Azeredo ogłosiliśmy Banzai Time w restauracji sushi, gdzie nie je się na talerzyki, tylko na stoły… A tam już nie kwestionowanym i niepokonanym mistrzem świata jest Mariusz ‘Manolo’ Linke… Nie wiem czy po jego wizycie kucharze kiedykolwiek dojdą do siebie.

Podróż dobiega końca… Powoli z powrotem pakuję swoją torbę by wrócić do kraju, nie mogę się doczekać spotkania z moimi zawodnikami, tymi którzy czekają na mnie na sali, ale też na tych w innych miastach, co już zniecierpliwieni wypatrują zbliżających się wspólnych treningów. A my ‘czytamy’ się już w lipcu. Mam nadzieję, że wybierzecie się ze mną znów na szkocki ImmortalsFP by odebrać to co moje…