Andrzej Grzebyk przegrał ostatni pojedynek, jednak zyskał coś znacznie cenniejszego – sympatię oraz szacunek rzeszy kibiców. 

Reprezentant Legion Team Tarnów na minionym wydarzeniu największej polskiej organizacji, stanął w szranki z Litwinem, Mariusem Zaromskisem (23-9). Polak ostatecznie przegrał walkę, jednakże nie przez gorszą dyspozycję, a paskudną kontuzję, której nabawił się na samym początku starcia. 

Zobacz także: „Tak wygląda złamana noga wojownika” – koszmarna kontuzja Andrzeja Grzebyka. Czeka go operacja

Mimo potwornego bólu, Andrzej Grzebyk (17-4) przewalczył tak jeszcze blisko pięć minut. Serce do walki oraz charakter, jaki pokazał w tym pojedynku są godne podziwu. Obserwując to wszystko z boku, wiedząc, że mierzy się on nie tylko z przeciwnikiem, ale i urazem – ręce same składają się do oklasków. 29-latek opowiedział o zaistniałej sytuacji w okrągłej klatce podczas rozmowy z Arturem Mazurem

Poczułem okropny ból. Już wtedy wiedziałem, że noga jest złamana. Nie mogłem na niej ustać, ale jestem stworzony do walki, dlatego nie mogłem się poddać. Przecież nie mogłem powiedzieć: „Panie sędzio, noga się zepsuła, nie będę walczył.” Ja nie z tych! Włożyłem w to kopnięcie sto procent mocy i byłem przekonany, że uderzę w łydkę. Trenowałem to wiele razy, ale walka rządzi się swoimi prawami. Nie wydaje mi się, że to on zablokował kopnięcie. To ja go niefortunnie trafiłem tuż poniżej kolana. Pech tak chciał i ta noga chyba musiała się złamać. Na szczęście złamała się tylko kość piszczelowa. Strzałkowa jest cała.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Od momentu złamania, do którego na jego nieszczęście doszło na samym początku walki, dalszy ciąg toczył się w płaszczyźnie parterowej. Grzebyk zrobił to umyślnie, bo wiedział, że poddanie jest jedynym sposobem na odniesienie zwycięstwa.  

To była czysta improwizacja. Od razu przeszedłem do planu B. Wiedziałem, że nie ustoję, dlatego dałem się sprowadzić i chciałem wygrać z pleców. W ostatnich miesiącach mocno skupiłem się na grze parterowej i wierzyłem, że uda mi się poskręcać Zaromskisa, chociaż walczyłem bez jednej nogi.

Dla popularnego „Double Champa” był to dopiero drugi występ pod szyldem KSW. Wcześniej, w lipcu bieżącego roku skonfrontował się z Tomaszem Jakubcem (10-3) i rozbił go już w 2. rundzie. 

Źródło: sportowefakty.wp.pl