Ben Askren pokazał już, że nie chowa się przed mediami po bolesnych porażkach. Tak było i tym razem.

„Funky” na UFC on ESPN+20 doznał bolesnej przegranej z rąk Demiana Mai. Odpłynął po duszeniu zza pleców. Stwierdził, że występy w UFC zmusiły go do poważnych przemyśleń:

Rozważam przejście na emeryturę. Skłamałbym gdybym zaprzeczył. Zajmuję się wieloma rzeczami. Jestem naprawdę zajętym gościem. Spędzanie 30 godzin tygodniowo na sprawach związanych z MMA… Czy mogę spędzić ten czas lepiej? To na pewno coś, co chodzi mi po głowie. Chciałem dostać szansę i dostałem ją. Nie wykorzystałem jej.

powiedział.

Amerykanin dodał, że w zasadzie, to nigdy nie darzył MMA jakąś większą pasją:

Przede wszystkim, nigdy nie kochałem walczyć. Uwielbiam zapasy. Walka była dla mnie wyzwaniem – „Czy mogę być w tym najlepszy? Czy nadal jestem wystarczająco dobry by móc rywalizować?” i skorzystałem z mojego wysportowanego ciała, co mi się bardzo podobało. Świetnie było na tym zarobić.

wyjaśnił.

Askren w największej organizacji na świecie zadebiutował w boju z Robbiem Lawlerem, którego zakończenie było dość kontrowersyjne, ale z korzyścią dla niego. Na UFC 239 Jorge Masvidal piekielnym kolanom szybko odłączył jego świadomość. W zeszły weekend 41-letni Brazylijczyk poddaniem pokazał swoją wyższość. W tym roku były mistrz ONE Championship i Bellatora nie zapisał kart historii zbyt korzystnie.

źródło: ESPN