(Foto: UFC)

 W tę sobotę byłem świadkiem klęski, przeżyłem rok 2012 mający być końcem świata, rzekome klęski i wszystkie przepowiednie Nostradamusa . Jednak ten weekend był prawdziwą tragedią . Oczywistą przyczyna moich skamleń była oczywiście gala UFC w Berlinie a ściślej ujmując występy Polaków Krzysztofa Jotki i Pawła Pawlaka.

  Nie chce być odebrany jako malkontent ale nie ukrywajmy jest na co narzekać. Oglądając walkę Krzyśka (o niebo lepszy występ niż Pawlaka) spełniła się moja największa obawa i lęk przed najlepszą płaszczyzną Szweda czyli technikami parterowymi. Sama walka nie była zła. Porażkę można zwalać na wiele czynników – jako takie doświadczenie Cedenblada w UFC, świetne warunki fizyczne stanowiące utrudnienie dla naszego młodego reprezentanta lub najzwyklejszy pech. Natomiast ja osobiście nawet w najbardziej racjonalnym myśleniu nie jestem w stanie odrzucić myśli, która mówi mi „karma wraca” przypominam, że Magnus skończył Krzyską w 4,59 s natomiast doskonale pamiętam walkę w której Jotko wcielił się w rolę sędziego i popełnił poważny błąd (pozwolił dokończyć technikę na zawodniku No Limits Toruń mimo tego, iż czas rudny już minął) . Niby jedna sekunda… a jednak w tym sporcie ma kolosalne znaczenie.

  Jeśli chodzi o Pawła to przypomniały mi się ostatnie walki byłego wielkiego mistrza Bj Penna, który jedynie czym imponował podczas pojedynku to dzielne znoszenie nalotu i bombardowania wykonywanym przez przeciwnika . Przed walką byłem pewny zwycięstwa zawodnika z Łodzi, mając przyjemność oglądąc jego wcześniejsze walki myślałem sobie  Sobotta stabilny, niezły zawodnik( darze go dużą sympatią) ale nie ma takiej płaszczyzny w której mógłby zdominować Pawła na tyle by pokusić się o zwycięstwo. No cóż bez niespodzianek życie byłoby nudne. I znów w tym miejscu tworzą  się czarne chmury czy Paweł był gotów na ufc? Czy dobrze radzący sobie na naszym rodzinnym podwórku zawodnik nie za szybko wypłynął na tak głębokie wody? Znając obecną sytuację oczywiste jest dla wszystkich, że światowa liga mistrzów jeśli chodzi o mma nie stawia tylko i wyłącznie na poziom sportowy i styl walki potencjalnych zatrudnionych lecz w celach marketingowych i promocyjnych ściąga zawodników z ciekawym rekordem nawet jeśli ten nie jest do końca obiektywny  i nie oddaje prawdziwego stanu rzeczy. Według mnie wielu zaświtała taka myśl dotycząca reprezentanta Łódzkiej Gracie Barry. Rodzą się pytania czy poziom  gal na jakich zanotowywał zwycięstwa w Polsce jest wystarczający na UFC..? Przypuszczeń miliony ja natomiast odbiegając może troszkę od tego co powyżej może być odebrane jako kolejna krytyka po porażce pragnę przypomnieć w jakim stylu zwyciężał Polak na wyżej wspomnianych galach .

Jak skomentuje obecne pasmo biało-czerwonych porażek w mistrzowskim oktagonie? Nikogo nie zaskoczę; pech, stres, wysoki poziom, inny tryb przygotowań, świetni rywale .

Zalecam brak „biadolenia” (choć nikt nikomu nie broni) docenienie, że w zeszłym roku nie mieliśmy żadnego Polaka w UFC a obecnie…? Trzymajmy kciuki za naszych zawodników walczących za oceanem licząc na rehabilitację Daniela Omielańczuka, Piotrka Halmmana i udany debiut Janka oraz pozostałych w najlepszej organizacji jakże ukochanego przez nas sportu.

Michał Golenia