Kariera byłego mistrza UFC, Petra Yana, znalazła się teraz na sporym zakręcie. Cztery z pięciu minionych konfrontacji kończyły się jego przegranymi. W medaich społecznościowych wydał krótkie oświadczenie, odnoszące się do ostatniego występu.

W zeszły weekend miejsce miało UFC, które rozgrywało się w Las Vegas. Podczas main eventu w oktagonie spotkali się Petr Yan (16-5) z Merabem Dvalishvilim (16-4). Na przestrzeni pięciu rund, „No Mercy” zdawał się być bezradny na tle bardzo dobrze dysponowanego Gruzina, który pewnie go wypunktował.

Zobacz także: UFC Las Vegas: Merab Dvalishvili zdominował Petra Yana na pełnym dystansie

Tuż po wydarzeniu, Yan nie udzielił żadnych wywiadów. Musiał odczekać kilka godzin, by wyjść ze swoim komunikatem do odbiorców. Z najnowszego wpisu wynika, iż nie był w pełni przygotowany do ostatniego starcia. Nie zamierza się jednak z tego powodu tłumaczyć.

W sobotę 11 marca – w Rosji był to 12 marca – odbyła się moja walka, w której zostałem pokonany. To nieprzyjemne. Przyjęcie tego do wiadomości jest bolesne, ale czasu nie da się cofnąć. Ogólnie byłem zadowolony z przygotowań. Było kilka czynników, które mnie spowalniały, ale sądziłem, że sobie z nimi poradzę. Przyleciałem do Stanów Zjednoczonych na kilka dni przed walką i zacząłem pracować. Czułem, że potrzebuję fizjoterapii. Każdego dnia pracowałem i wierzyłem, iż wszystko będzie dobrze. Tydzień przed walką mogłem rywalizować i zacząłem ścinać wagę. Nie mogłem zastanawiać się nad odwołaniem pojedynku, bo byłem już na polu walki. Wydaje mi się, że było oczywiste, że nie mogłem się odpowiednio poruszać. Musiałem po prostu przetrwać. Wiem, że stać mnie na więcej. Muszę zacząć od nowa i wprowadzić poprawki!”

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Yan po raz ostatni opuścił klatkę jako zwycięzca w październiku 2021 roku. Skonfrontował się wówczas z Corym Sandhagenem (15-4), ostatecznie wypunktowując go na pełnym dystansie. Oczywiście na ten moment nie wiadomo, kto mógłby być jego następnym oponentem.

Źródło: Instagram/Petr Yan