(Fot. AMW Studio/PROMMAC)

„Professional MMA Challange stawia na sport w jego najlepszym wydaniu”. Tak Krzysztof Skrzypek zaczynał galę PROMMAC 1, która w ostatnią sobotę mocno zadebiutowała na rynku. Słowa te są też doskonałym odzwierciedleniem tego, co widzowie w hali „Orbita” oraz przed telewizorami mogli zobaczyć.

Z pozycji widza cała gala była wręcz rewelacyjna. Pod względem organizacji było to ze smakiem, nieprzesadzone lecz widowiskowe. Siedząc blisko oktagonu zrobiło to na nas duże wrażenie. Wszystko przebiegało szybko i sprawnie, co się bardzo ceni. Obyło się bez większych wpadek. Jedyną chyba były błędy przy prezentacji zawodników z karty głównej. Przejdźmy zatem do tego, co najważniejsze dla każdego fana MMA, czyli samych walk.

Dziewięć rewelacyjnych zestawień to zasługa Kamila Zawarskiego, który ściągnął do Polski fenomenalnych Brazylijczyków. Nie przyjechali oni na pożarcie, a faktycznie postawili wielki opór naszym zawodnikom. Pokazuje to że nie była to walka pod polskich zawodników, by dopisali oni kolejne „win” na Sherdogu, jak to bywa w większości naszych organizacji. Rywale stanowili wielkie wyzwanie, w większości przypadków nie do przejścia. Choćby ten przykład pokazuje, że organizacja Daliusa Kubylisa stawia przede wszystkim na sport. Kolejnym plusikiem dla „Promaku” jest sędziowanie. Nie było naciąganych decyzji, byle tylko wygrał Polak. Było sprawiedliwe sędziowanie. Same walki toczyły się na dobrym, wysokim poziomie. Mieliśmy kapitalne nokauty, przekrój wszystkich technik. Trzy główne pojedynki były miodem na serce fana. Arcyciekawy debiut Mariusza Cieślińskiego mimo przebiegu walki porwał publikę (która była rewelacyjna, brawa dla każdego zawodnika, bezustanny doping co jest rzadko spotykane). Po przegranej nad sympatycznym Szwedem, Martinem Foudą, Mariusz Cieśliński zapowiedział, że nie była to jego ostatnia walka. Michał „Masakra” Kita udowodnił że jego pseudonim nie wziął się znikąd. Totalna demolka Mike’a Wessela w wykonaniu zawodnika z Zabrza musiała zrobić wrażenie nawet na jego krytykach. Delson Heleno, mimo, że dowiedział się o walce z Tomkiem Drwalem na kilka dni przed galą, postawił krakowianinowi realne zagrożenie. Po wpięciu się za plecy popularnego „Goryla”, „Orbita” zamarła. Wszyscy mieli w pamięci poprzednie zwycięstwa zawodników z Kraju Kawy. Jednak Tomasz Drwal to klasa sama w sobie. Nawet z takim mistrzem BJJ pierwszy Polak w UFC poradził sobie i skończył walkę w bardzo efektowny sposób – brutalnym nokautem.

PROMMAC zadebiutował mocno. Gala ta zapewne będzie aspirowała do gali roku, zaskoczyła chyba wszystkich i śmiało można powiedzieć, że poziomem sportowym mocno zawstydziła ostatnie gale KSW. Świetny odbiór wśród fanów i dziennikarzy daje nadzieje na to, że to nie była ostatni event krakowskich organizatorów. Oczywiście wszystko zależy od słupków oglądalności na TVN Turbo. Bez tego żadna organizacja w Polsce daleko nie zajedzie. Za kilka dni powinniśmy być mądrzejsi. Miejmy nadzieję, że wyniki będą na tyle obiecujące, że plany jeszcze dwóch wydarzeń w tym roku nie będą marzeniami, a realnymi planami. Widzimy się na PROMMAC 2?

Michał Malinowsky