(Grafika: PROMMAC)

Mimo, że jeszcze się nie odbyła, to już cieszy i pozwala snuć wielkie nadzieje. O czym mowa? O sobotniej gali nowego gracza na polskim rynku wszechstylowej walki wręcz. PROMMAC, bo o tej organizacji mowa, już w najbliższą sobotę zadebiutuje ze swoją galą. Trzeba przyznać, że jest to imponujący debiut, nie tylko sportowo ale też czysto rozsądkowo.

16 stycznia, konferencja prasowa. Oficjalnie PROMMAC prezentuje swoje „armaty” w postaci trzech mocnych nazwisk: Tomasz Drwal, Michał Kita i Mariusz Cieśliński. W rozpisce także inne nazwiska dobrze znane fanom MMA. Trudno nie doszukiwać się porównań z MMA Attack, tym bardziej, że właściciele PROMMAC informują o wprowadzeniu testów antydopingowych. Czy to się może udać? Może i powinno! Niewątpliwym atutem zdaje się być kontrakt z telewizją TVN Turbo. Warto pamiętać, że telewizja ta ma duży zasięg, dostępna jest u każdego operatora telewizji kablowych, co jest faktem nie do przecenienia. Kolejnym faktem, który przemawia za PROMMAC, jest inteligentne podejście do doboru miejsca i hali. Nie został popełniony błąd organizacji Dariusza Cholewy i nie rzucono się na katowicki Spodek, lecz na zdecydowanie mniejszy obiekt. Zapełnienie wrocławskiej hali Orbita nie powinno być problemem (sprzedano już ponad 2200 biletów na około 3000 dostępnych). Te fakty przemawiają za produktem Daliusa Kubylisa. Jednak dla fana MMA najważniejsze są oczywiście nazwiska, walki. Na tym polu PROMMAC również prezentuje się imponująco.

Pojedynki Tomka Drwala zawsze przyciągają uwagę całego środowiska. Pierwotnie rywalem „Gorilli” miał być niepokonany Amerykanin Sean Strickland. Z różnych powodów jednak do tej walki nie dojdzie. Ostatecznie rękawice podjął doświadczony Brazylijczyk Delson Heleno. Warto podkreślić, że jak na zastępstwo na ostatnią chwilę, rywal jest bardzo dobry.

Michał Kita, dość kontrowersyjny zawodnik wagi ciężkiej, zmierzy się z Mikem Wesslem. Z ostatnich rywali „Masakry” ten jest chyba najlepszy. Przeszłość UFC, występy w Bellatorze, czynią go atrakcyjną opcją i może być dużym zagrożeniem dla czołowego polskiego „ciężkiego”.

Trzecia „armatą” jest „sportowy freak”, czyli Mariusz Cieśliński. Rewelacyjny zawodnik sportów uderzanych u schyłku kariery postanowił spróbować sił w MMA. Ten pojedynek może być na tyle nieobliczalny, że może być walką wieczoru lub plamą na gali. Tego nie wie nikt i to jest chyba najciekawsze. Rywalem Polaka będzie Szwed Martin Fouda, który rywalizował między innymi z Sebastianem Romanowskim na gali IRFA.

Reszta rozpiski także trzyma poziom. Fabiński – Da Silva, Kondraciuk – Klinger czy choćby Milewski – Moreira to więcej niż solidne zestawienia. Matchmakerowi PROMMAC, Kamilowi Zawarskiemu, należą się bardzo duże oklaski.

Wydaje mi się, że PROMMAC zagości na dłużej niż jedną galę. Oczywiście są pewne zastrzeżenia, obawy jak to wszystko się potoczy, to zapewne mądrzejsi będziemy w niedzielny poranek. Na papierze wygląda to obiecująco i przekonywająco. Jak będzie? Czas pokaże. Jedno jest pewne, sobota – 19:00 – Hala Orbita – Wrocław, 21:00 – TVN Turbo. Nie wypada przegapić.

Michał Malinowsky