(Grafika: Mariusz Olkiewicz/inthecage.pl)

Rodrigo Cavalheiro Correia, który w dniu ważenia przed KSW 30 skończy 32 lata będzie rywalem Mateusza Gamrota podczas poznańskiego eventu, na który czeka cała wszechstylowa Polska.Urodzony w brazylijskiej Curitibie reprezentant Noguchi Team mierzący blisko 183cm wzrostu legitymuje się rekordem składającym się z 15 zwycięstw i 3 porażek, a jego najdłuższa passa wygranych, czyli tzw. Win-Streak wynosi 10 zwycięstw. Poniżej postaram się przybliżyć wam jego karierę.

Swoją przygodę rozpoczął 26 września 2010 roku na gali Super Challenge Pro wychodząc naprzeciw rywala mającego za sobą udany debiut. Szczęście pozostałe po udanym debiucie rozpłynęło się stosunkowo szybko za sprawą bohatera tego tekstu. Pod koniec drugiej rundy Rodrigo przez techniczny nokaut wkracza do świata MMA rozpoczynając od zwycięstwa. Kolejną walkę toczy w dniu swoich urodzin, lecz na zasadach amatorskich. W pierwszej rundzie ponownie przez TKO pokonuje amatora, który na swoim koncie ma zwycięstwo z… Tong Po! Niestety nie z tym ;) To ostatnia walka amatorska Cavalheiro. W tym roku Brazylijczyk toczy jeszcze 4 walki serwując widzom pełen wachlarz od trójkątnego duszenia, przez jednogłośną decyzję, po nokaut. Niestety w te 3 zwycięstwa wplątuje się również pierwsza porażka, ale po kolei. Pierwszy z tych oponentów odklepuje notując 9 porażkę z rzędu i prezentując bilans 0-9, który ostatecznie śrubuje do 12 porażek(wg mnie jak mało kto zasługuje na łatkę ogóra). Następny w 1 rundzie serwuje Rodrigo TKO, na szczęście pech nie trwa długo. Kolejny po 15 minutach walki doświadcza pierwszej goryczy porażki z rąk Cavalheiro. Na uwagę zasługuje fakt, że dla Rodrigo jest to 4 walka w zawodowej karierze, a Goiti Yamauchi przed tym starciem mógł się pochwalić 7 zwycięstwami na arenie amatorskiej i 5 na zawodowej. 17 Grudnia kończy się fighterski rok dla Rodrigo, który sprawia rózgę swojemu rywalowi w postaci nokautu przed końcem 1 rundy.

Tempo 5 walk w 2012 roku zostaje utrzymane, lecz początek wygląda słabo. 10 Marca 2012 i druga porażka. Cavalheiro odklepuje duszenie trójkątne rękoma w 2 rundzie. Tu warto się zatrzymać przy rywalu, którym jest Ivan Jorge – aktualny zawodnik UFC. Co warte odnotowania, Jorge zwycięstwem nad Rodrigo wraca na drogę zwycięstw, która prowadzi go prosto do Ligi Mistrzów MMA. Najpierw dusi naszego bohatera, potem 5-krotnie dusi zza pleców kolejnych rywali i to 4-krotnie przed upływem 5 minut! Aktualnie jego rekord w UFC wynosi 1-1, ale wróćmy do tematu. Po porażce z Ivanem, Cavalheiro leci przez 2012 rok jak burza wygrywając 4-krotnie. 2 tygodnie po porażce odprawia słabiutkiego rywala przez TKO, później męczy się z jeszcze słabszym zawodnikiem przez 3 rundy, ostatecznie wygrywając decyzją. Następne 2 walki w tym roku kończy w 1 rundach przez KO z mało doświadczonymi oponentami.

W 2013 roku Rodrigo narzuca sobie jeszcze większe tempo tocząc aż 6 walk. Tym razem wpadek nie odnotowano. Pierwszą ofiarą jest debiutant, który odpada po 50 sekundach walki, następne TKO otrzymuje bardziej doświadczony rywal „dopiero” w 2 odsłonie pojedynku. W 3 walce 2013 roku, przed Rodrigo jedno z najpoważniejszych zadań w ówczesnej karierze – rywal z 7 zwycięstwami i bez żadnych porażek. Z zadaniem tym radzi sobie koncertowo odprawiając przez KO Alexandre Ramosa w okolicach połowy 1 rundy. Ta walka była częścią małego, bo 4-osobowego turnieju, a w jego finale Brazylijczyk wychowany w Curitibie pokonuje przez nokaut pod koniec 2 rundy dużo słabszego od poprzednika z półfinału rywala. Następne – 5 zwycięstwo przychodzi po około 2 miesiącach, a przeciwnik pada po nokaucie w 2 rundzie walki. Ostatnią walką, a za razem 6 w tym roku i 10 wygraną z rzędu jest błyskawiczny triumf po zaledwie 44 sekundach za pomocą łokci. Fakt faktem nie można nie wspomnieć o klasie rywala, a raczej jej braku. Niejaki Ramon Almeida prezentujący rekord 0-1 był rywalem naszego kumpla z kraju kawy, tuż przed jego debiutem dla jednej z największych organizacji MMA świata – Bellatorem.

Rok 2014 zaczyna się dla Cavalheiro ponownie w marcu i zamyka jego passę zwycięstw. Został on zaproszony do turnieju, w którym na wejściu musiał stawić czoła największemu do tej pory wyzwaniu w swojej karierze. Jego rywalem w pierwszej i jak się okazało później ostatniej fazie turnieju wagi lekkiej był sam Marcin Held. Polak nie pozostawił złudzeń poddając Rodrigo w 1 rundzie swoją firmową skrętówką. Pierwszy i jak do tej pory ostatni „wyskok” z ojczyzny kończy się 3 porażką w karierze. Ostatnią swoją walkę w 2014 Brazylijczyk wygrywa w pierwszej rundzie poprzez TKO za pomocą kolan stając do walki z dużo bardziej doświadczonym rywalem, lecz na dzień dzisiejszy legitymującym się rekordem 16-16.

Jedno jest pewne, Rodrigo Cavalheiro nie jest światowcem, należy do lokalnej „czołówki” wagi lekkiej w swoim kraju i jak na Brazylijczyka dość nietypowo zdecydowaną większość swoich walk kończy po ciosach. Na pewno będzie wymagającym rywalem dla „Gamera”, ale absolutnie w jego zasięgu. Mateusz musi być czujny w wymianach stójkowych, i kierować swoją uwagę na szybkie obalenie oraz w zależności od sposobności poddanie rywala lub zmuszenie sędziego do przerwania walki po solidnym ground’n’pound. Osobiście mając na uwadze dynamikę, bystrość umysłu podczas walki i poziom zapasów Gamrota, jestem spokojny o wynik tego pojedynku. Gdy dodamy do tego fakt, iż Polak walczy u siebie w kraju i u siebie w mieście, a Cavalheiro raczej źle wspomina walki poza Brazylią oraz Polaków za przeciwników, to sytuacja może wydać się klarowna. Na pewno ciekawe jest jak wychowanek Ankosu Zapasy Poznań poradzi sobie w porównaniu z tym, co zafundował Rodrigo Marcin Held. Na szczęście już niebawem wszystkie odpowiedzi będą nam podane na tacy.

Mariusz „Dooży & Grooby” Olkiewicz