Klubowy kolega Jana Błachowicza, który spędził z nim na macie mnóstwo lat Daniel Omielańczuk, wypowiedział się o ostatniej porażce „Cieszyńskiego Księcia”. Co mogło przechylić szalę zwycięstwa na konto jego rywala?

Choć od UFC 291 minęło już trochę czasu, polscy kibice nadal mają przed oczami obraz przegrywającego Jana Błachowicza (29-10-1). Były czempion dywizji półciężkiej odniósł porażkę z rąk Alexa Pereiry (8-2). Pomimo, iż „Cieszyński Książę” miewał dobre momenty, to Brazylijczyk przekonał do siebie sędziów, którzy niejednogłośnie wskazali jego wygraną.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

O powodach nienajlepszej dyspozycji Błachowicza wypowiadali się już dosłownie wszyscy. Sporo osób zwraca uwagę na przewyższenia, bowiem Salt Lake City jest bardzo wysoko położonym miastem, co mogło łączyć się bezpośrednio z wydolnością. Głos w tym temacie zabrał teraz Daniel Omielańczuk (26-14-1).

Nie będę obiektywny, bo lubię Janka, znamy się tyle lat… Myślę, że pierwsza runda, gdzie Janek był za plecami, walczył o poddanie, to mogła go wypompować. W trzeciej rundzie wydaje mi się, że był bardziej aktywny, ale taki obraz dla sędziów, że Janek był zmęczony, opuszczał ręce, to mogło zaważyć na werdykcie. 

(…) Pamiętajmy, że Janek ma 40 lat. Ma ogrom walk, wiele lat w tym sporcie, więc też już ciężko jest rywalizować z tymi młodymi, agresywnymi wilkami. I tak go omijają te poważne kontuzje. Teraz to jest wyłącznie jego decyzja, co zrobi.

Zobacz także: Trener o potencjalnych rywalach dla Błachowicza

Jeżeli chodzi natomiast o karierę Omielańczuka, na dobre porzucił on już sportowe występy. 40-latek jakiś czas temu związał się kontraktem z freakową organizacją, gdzie od teraz będzie można go obserwować. W najbliższej przyszłości zmierzy się z Denisem Załęckim.