Corey Anderson ponownie został zapytany o ostatnie przepychanki słowne z obecnym mistrzem UFC, Janem Błachowiczem. Wygląda na to, że zupełnie się nimi nie przejmuje, o czym opowiedział w rozmowie z MMA Junkie

Minione tygodnie rozegrały się pod znakiem dyskusji na temat najlepszego półciężkiego na świecie. Rozpoczęło się to po tym, jak Corey Anderson (16-5) stwierdził, iż po szybkim pokonaniu Ryana Badera (28-7), zasługuje na to miano. Wypowiedź ta nie pozostała bez komentarza naszego rodaka – Jana Błachowicza (28-8), co odbiło się w środowisku szerokim echem.

Zobacz także: „Przegrał i wymiękł”, „Od kiedy ktoś tak pewny swojej wielkości martwi się o kogoś z niższej ligi” – ciąg dalszy medialnej przepychanki pomiędzy Błachowiczem i Andersonem

Kiedy wydawało się, iż temat ten zostaje zostaje już powoli zapominany, ponownie poruszono go podczas występu Andersona na łamach MMA Junkie. On sam niespecjalnie wydaje się tym przejmować, dodając, że sporą rolę w całej debacie odegra walka Błachowicza wraz z Gloverem Teixeirą (32-7).

Mnie to nie denerwuje, myślę, że to słodkie, a to on się złości. To on mówi o tym na głos. Nigdy nie wspomniałem jego nawiska w mediach. Powiedziałem tylko, że jestem najlepszy na świecie. On to pociągnął. Teraz po prostu zwraca na mnie większą uwagę. Za każdym razem, gdy o mnie wspomina, zyskuję więcej obserwujących. Rozmawiał o mnie z Arielem Helwanim i teraz ludzie zaczynają mnie śledzić. Miło, dziękuję. Jesteś w wyższej lidze, czy jak to tam mówisz. Ja jestem w niższej, ale wiesz, że stanowię zagrożenie. Bilans wynosi 1-1, to wszystko, co powiem. Nie martwię się nim. Teraz skupiam się tylko na Nemkovie i tym, by sięgnąć po pas Bellatora. To on ma przed sobą pojedynek, o który musi się troszczyć. Zawalczy z Gloverem, a przypomnę, że to ja jestem ostatnim zawodnikiem, który go pokonał, więc jeśli przegra, ta dyskusja jest skończona. 

„Cieszynski Książę” zamelduje się w oktagonie UFC już w najbliższą sobotę. Jego konfrontacja z Brazylijczykiem zwieńczy galę z numerem 267. Wydaje się, że wydarzenie to będzie prawdziwą gratką dla kibiców znad Wisły, bowiem oprócz starcia reprezentanta WCA Fight Team, zobaczymy także występy Marcina Tybury (22-6) oraz Michała Oleksiejczuka (15-4). Wszystko to dostępne będzie w dogodnych dla Europejczyków godzinach.

Źródło: MMA Junkie