„Toksyczni” autorstwa Tomasza Duszyńskiego to gangsterska opowieść, która toczy się we współczesnych klimatach. Miejsce akcji: Wrocław. Ilość MMA w książce: jest.


Emerytowany policjant na tropie: jest. Pomniejszej jakości gangster z ciągnącą się przeszłością: jest. Więc mogłoby się wydawać, że to książka w sam raz dla miłośników takich historii. Niestety, nie zamykam się w takich kategoriach. Nie przepadam za taką tematyką i bardziej przemówił do mnie fakt, że w „Toksycznych” znajdę mocny wątek MMA.


O ile sama historia jest dość prosta to sam sposób jej przedstawienia wydaje się całkiem ciekawy. Oto intrygę we wrocławskim półświatku poznajemy z dwóch perspektyw: człowieka ze środka, czyli Seby o wiele mówiącej ksywie „Ultras”, oraz oczami komisarza policji na spoczynku. W tle Wrocław, światek dyskotek, kibiców i turniej legalnych ustawek.

Akcja toczy się wartko i iście po hitchockowsku – czyli zaczynamy od ostrej rozróby i trupów. A potem wsiąkamy w światy obu głównych bohaterów. Jak się pewnie domyślacie wątek MMA dotyczy Seby, a nie starego gliniarza. Już w środku srogich akcji i natężenia fabularnych wątków owy motyw sportów walki wydaje się niczym lekka odskocznia od gangsterskiego półświatka. Otóż „Ultras” i jego koledzy jadą do Pragi na turniej 5×5, takie legalne ustawki, gdzie biją się kibice z różnych krajów. I znów, niestety takie walki nie są w kręgu moich zainteresowań, ale trzeba przyznać, że sam motyw turnieju jest bardzo opisowy i czyta się to szybko. Aż w pewnym momencie było mi szkoda, że trzeba wrócić znów do głównego wątku fabuły.


Nie zaryzykuję ocenienia tej książki z mojej strony, bo to kompletne nie rejon moich lektur i raczej unikam takiej literatury. Starałam się bardziej wczuć w fana takich historii by nie zrównać „Toksycznych” z ziemią, bo wydawałoby mi się to niewłaściwe. Pokusiłam się o lekturę z powodu wątku sportów walki i miałam nadzieję, że MMA będzie osią tej powieści.

Jeśli ktoś szuka literackiej ostrej i typowo męskiej rozrywki to z czystym sercem polecam „Toksycznych”. Intryga potrafi wzniecić ciekawość, a autor nie utrudnia nam czytania żadnych niepotrzebnymi wstawkami, korzystając ze współczesnego słownictwa by jeszcze lepiej oddać przedstawiany świat.

To szybka, wciągająca literatura z zaledwie pobocznym wątkiem sportów walki, ale to bardziej uczta dla fana pozycji sensacyjnych niż stricte pozycja nonfiction o MMA.