Ariane Lipski po raz piąty weszła do klatki UFC, ale niestety nie udało jej się przedłużyć passy dwóch zwycięstw z rzędu.

Zdecydowanej większości fanów Lipski wydawało się, że ich idolka zapłaciła już tzw. frycowe, oswoiła się z organizacją UFC, a przede wszystkim jej poziomem i nie zamierza schodzić ze ścieżki zwycięstw, a już na pewno łatwo ich oddawać. Niestety po raz trzeci musiała opuścić klatkę po słabym występie.

Obie rundy wyglądały bardzo podobnie, zaczęły się od mocnych i celnych ciosów Brazylijki, które zostawiły ślad na twarzy rywalki, ale wszystko trwało do czasu klinczu, a następnie przeniesienia walki do parteru. Tam już karty rozdawała Antonina.

Przez większość obu rund Shevchenko kontrolowała pojedynek w parterze, nie będąc nawet przez chwile zagrożona, natomiast cały czas szukając dogodnej pozycji do zadawania ciosów. Lipski nie dawała sobie zrobić wielkiej krzywdy, ale nie potrafiła ani przejąć inicjatywy, ani wstać do stójki, w której była wyraźnie lepiej dysponowana od rywalki.

Finalnie była mistrzyni KSW oddała plecy, czego Antonina nie zamierzała zostawić bez odpowiedzi w postaci ciosów, które znacznie spotęgowała, dając tym samym powód sędziemu do przerwania pojedynku przed czasem pod koniec drugiej rundy.

Po dwóch porażkach z Calderwood i McCann, oraz dwóch zwycięstwach z Paduą i Caroliną, Ariane Lipski dopisuje kolejną porażkę i znów legitymuje się ujemnym rekordem w największej organizacji MMA.

Zobacz: UFC 255: Figueiredo vs. Perez – wyniki