Valentina Shevchenko (21-3) spotkała się z Amandą Nunes (21-4) już dwukrotnie w oktagonie. Za każdym razem to Brazylijka odnosiła zwycięstwo na pełnym dystansie, chociaż na UFC 215 decyzja nie była jednogłośna.

Pomysł zestawienia dwóch mistrzyń trzech dywizji kobiecych (Shevchenko – waga musza, Nunes – waga piórkowa i kogucia), co jakiś czas powraca jak bumerang. Obie panie w swoich kategoriach metodycznie rozprawiają się ze swoimi kolejnymi przeciwniczkami, konsekwentnie broniąc tytułów. Shevchenko na UFC 261 przez TKO pokonała Jessicę Andrade (21-9), natomiast Nunes w sierpniu na UFC 265 stanie do obrony pasa dywizji koguciej z Julianną Peną (10-4). Zawodniczki nie mogą więc narzekać na nudę, chociaż Shevchenko nie ukrywa, że trylogia z Brazylijką wciąż jest dla niej atrakcyjną propozycją:

Czuję, że to się wydarzy. Wszystko co dobre, przychodzi w dobrym czasie i właśnie dlatego do tego dojdzie. 

Spytana o to, czy gdyby do starcia nie doszło, ze spokojną głową przeszłaby na sportową emeryturę, stwierdziła, że nie ma sensu zastanawiać się nad przyszłością i nad tym, czego mogłaby żałować. Zaznacza również, że decyzja o walce musi wyjść od obu stron, ponieważ nie zamierza dążyć do starcia za wszelką cenę.

źródło: mmafighting.com