Mowa o Andersonie dos Santosie, brazylijskim zawodniku wagi koguciej. Razem z blisko setką adeptów sportów walki protestował przed Zgromadzeniem Legislacyjnym Sao Paulo. Manifestacja dotyczyła podtrzymania decyzji władz o zamknięciu klubów i siłowni z powodu pandemii koronawirusa, mimo zapowiedzianego od 11 maja rozpoczęcia stopniowego ponownego otwierania gospodarki.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Okoliczności, czas i miejsce protestu nie są jednak sprzyjające dla realizacji postulatów aktywistów. Do czwartku bowiem w samym Sao Paulo odnotowano 1,345 ofiar śmiertelnych zachorowań na COVID-19 (z 3,313 wszystkich przypadków w Brazylii, czyli ponad 40%) oraz 16,740 zakażeń (z 49,492 przypadków w Brazylii, czyli ponad 1/3). W dzień protestu w kraju zmarło zaś rekordowe 407 osób.

Dos Santos poinformował, że w ostatnim tygodniu środowisko MMA dyskutowało o swoim niełatwym położeniu na wspólnej grupie na WhatsAppie. W proteście powołało się przede wszystkim na czynnik ekonomiczny, po tym, jak wiele siłowni musiało ogłosić bankructwo, a zawodnicy i trenerzy nie mogli prowadzić prywatnych zajęć, które dla wielu były w tym czasie jedynym źródłem dochodu. W wywiadzie dla MMA Fighting popularny „Berinja” argumentował:

Sprzedajemy sport i zdrowie na siłowniach i to jest ważne, aby ludzie kontynuowali ćwiczenia fizyczne, a trenerzy i właściciele obiektów mogli utrzymać swój biznes przy życiu. Wiemy, że nie możemy mieć na sali 10, 15, 20 treningów w tym samym czasie, ale możemy mieć 2-3 uczestników na jednych zajęciach. Wiemy też, że to zbyt wiele prosić teraz o treningi zapasów, MMA i ju-jitsu, bo tam jest zbyt dużo kontaktu fizycznego, ale zajęcia boksu, muay thai i innych sportów uderzanych są wykonalne. O to prosimy.

Anderson dos Santos wciąż nie ma na swoim koncie wygranej w UFC. Do tej pory przegrał przez jednogłośne decyzje z Nad Narimanim i Andre Ewellem. Dwa tygodnie przed debiutem w najlepszej organizacji świata, czyli w listopadzie 2018 r. zapisał przy swoim rekordzie (20-8) ostatnie zwycięstwo – przez jednogłośną decyzję z Aleandro Caetano na gali Thunder Fight 16. Sam na co dzień prowadzi prywatne zajęcia, więc na pewno jest jedną z tych osób, która dostała mocno po kieszeni. Dos Santos swoją ostatnią walkę zanotował w czerwcu 2019 r. i nie ma na ten moment informacji, jakoby Brazylijczyk miał niebawem ponownie stanąć w oktagonie.

Brazylia w swojej polityce „odmrażania” gospodarki i sportu nie jest odosobniona, to powszechne dla świata praktyki, znane także w Polsce. W naszym kraju w I etapie przywracania aktywności fizycznej, który obowiązuje od poniedziałku, możliwe jest korzystanie z lasów i parków w celach rekreacyjnych, a od 4 maja wejdzie w życie II etap – umożliwiający korzystanie w specjalnym reżimie sanitarnym z infrastruktury zewnętrznej, w tym prowadzenie zajęć do 6 osób. Działalność klubów fitness, sportów walki i siłowni planowana jest dopiero w IV etapie, w bliżej niesprecyzowanym horyzoncie czasowym. Krótko mówiąc, najpierw sport olimpijski, na otwartej przestrzeni i z zachowaniem dystansu społecznego.

Czy kluby sportów walki przystosują się do nowych zasad i na wzór Tajlandii zaczną pojawiać się na zewnątrz ringi i klatki? Kluby w Polsce zaczynają już myśleć o konkretnych rozwiązaniach i nowych formach zajęć,  ale muszą przygotować się na stromą i wyboistą drogą pod górę – trudno o bardziej kontaktowy sport niż MMA, a sama dyscyplina w oczach rządu raczej nigdy nie była traktowana poważnie i rozrosła się do obecnych rozmiarów głównie dzięki działaniom oddolnym.

Źródło: www.mmafighting.com