Bo Nickal nie ma wątpliwości – jeśli kiedyś faktycznie dojdzie do jego pojedynku z Khamzatem Chimavem, to spokojnie sobie poradzi. Jednocześnie jest oczywiście świadomy, że póki co to dość odległy temat.

Na koncie ma zaledwie sześć zawodowych pojedynków, a już jest gwiazdą niemałego kalibru. Bo Nickal (6-0) od jakiegoś czasu podbija największą organizację MMA na świecie, widowiskowo pokonując wszystkich postawionych na jego drodze przeciwników. Amerykanin nie ukrywa swoich mistrzowskich aspiracji, więc powoli czekają go coraz to większe wyzwania.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Odkąd tylko dołączył do UFC, zaczęły się porównania z innym niepokonanym fighteremKhamzatem Chimaevem (13-0). Oczywiście „Borz” aktualnie jest w zdecydowanie innym miejscu, natomiast Nickal twierdzi, że w bezpośredniej konfrontacji to on opuściłby oktagon z ręką uniesioną ku górze.

Myślę, że zrobiłbym z nim podobnie, jak z ostatnim gościem – obalił, przetoczył, porzucał. Nie jest dużym zawodnikiem jak na kategorię średnią, sporo się męczy. Czy pierwsza runda byłaby trochę lepsza, bardziej konkurencyjna? Prawdopodobnie. Ale jeśli ta walka miałaby potrwa pięć, to nie sądzę, żeby przetrwał, jeśli mamy być szczerzy. Taka jest moja ogólna ocena. Czy na początku będzie ciężko? Zaatakuje mnie? Absolutnie. Ale nie sądzę, by był w stanie na tyle mocno mnie zranić, żebym później nie był w stanie zwiększać swojej przewagi.

powiedział, goszcząc w programie The MMA Hour.

Zobacz także: Masvidal zamierza ponownie zawalczyć w UFC: „Muszę tam wrócić”

Chimaev następnym starciem zamierza utorować sobie drogę do mistrzowskiego trofeum. Do klatki powróci w połowie czerwca, podczas organizowanego w Arabii Saudyjskiej wydarzenia. Stanie wówczas w szranki z byłym czempionem – Robertem Whittakerem (25-7).

Źródło: MMA Fighting, fot. David Becker/AP Photo, Chris Unger/Zuffa LLC