Corey Anderson nie tak dawno temu rozstał się z amerykańskim gigantem – UFC, zasilając przy okazji szeregi Bellator MMA. 31-latek uważa, iż zawodnicy występujący w kategorii półciężkiej organizacji, do której dołączył prezentują wyższy poziom, niż ci u poprzedniego pracodawcy.

Corey Anderson (14-5) po raz ostatni wystąpił pod sztandarem UFC, w lutym zeszłego roku. Zmierzył się wówczas z naszym krajanem, a późniejszym czempionem – Janem Błachowiczem (27-8). Amerykanin nie był w stanie wystarczająco mocno się przeciwstawić 37-latkowi i padł na deski, rażony jak prądem już w pierwszej rundzie. Ten ciężki nokaut odbił się także na jego zdrowiu, o czym opowiedział kilka miesięcy później.

Zobacz także: Corey Anderson o dramatach przeżytych po walce z Janem Błachowiczem

„Overtime” zdaje się być bardzo zadowolony ze zmiany pracodawcy. Uważa, że dywizja w organizacji, którą zasilił,stoi na wyższym poziomie niż w UFC, tłumacząc to transferami weteranów.

Myślę, że Bellator MMA ma teraz przewagę nad UFC. Jon Jones odszedł. Mają kilku młodych zawodników, których próbują promować, ale nie są jeszcze na takim poziomie jak weterani, którzy przeszli. 

Ostatnie dwa transfery, które wykonali, z pewnością zrobiły robotę. Gdy odchodziłem z UFC, zajmowałem czwartą lokatę. Jedynymi zawodnikami, z którymi nie walczyłem, byli Jon Jones i Dominick Reyes. Raz pokonałem Błachowicza. Anthony Smith był nade mną, ale wszyscy widzą, jak sobie aktualnie radzi. Teraz wygrał, ale z zawodnikiem spoza czołówki. 

powiedział Anderson, rozmawiając z portalem MMA Fighting.

Corey po raz pierwszy wystąpił w klatce Bellator MMA, na wydarzeniu z numerem 251. Stanął wówczas w szranki z Melvinem Manhoefem (32-15-1) i pokazał się z lepszej strony, rozbijając go w drugiej rundzie.

Źródło: MMAfighting.com