Derek Brunson jest niesamowicie podrażniony tym, jak przebiegła jego pierwsza konfrontacja z Israelem Adesanyą. Zapewnia, że w przypadku ewentualnego rewanżu będziemy świadkami zupełnie innych obrazków. 

Derek Brunson (23-7) po raz pierwszy starł się z „The Last Stylebenderem” podczas UFC 230. Sama konfrontacja nie potrwała wtedy zbyt długo, bowiem ten upadł pod naporem ciosów Nigeryjczyka już w inauguracyjnej odsłonie. Zdążył się już jednak po tym odbić, zwyciężając pięć kolejnych batalii, w większości dominując swoich oponentów.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Doświadczony Amerykanin jest już gotowy na rewanż. Zaczął o niego nawoływać momentalnie po ostatnim triumfie nad Darrenem Tillem (18-4-1), do którego doszło na początku września. Podkreśla, iż za pierwszy razem nie zrealizował założoego planu, lecz tym razem wszystko będzie wyglądać całkowicie inaczej i szybko będzie dążyć do skończenia.

Wiem, że jeżeli otrzymam szansę przejścia do parteru, zadam tam mnóstwo obrażeń. Będę szukał skończenia. Chcę go odprawić ciosami. Będzie przetestowany, jak nigdy wcześniej. Błachowicz był zadowolony z samej kontroli, ja będę szukał zakończenia. 

Brunson wspomina oczywiście pojedynek Israela Adesanyi (21-1) z Janem Błachowiczem (28-8), który miał miejsce podczas gali z numerem 259. Przypominając, Polak był w stanie utrzymywać równą, stójkową walkę z mistrzem wagi średniej, jednakże by podkreślić swoją wyższość, następnie poszedł po obalenia. Utrzymanie przeciwnika w parterze nie sprawiło mu większego problemu, dlatego ostatecznie sięgnął po jednogłośne zwycięstwo na kartach sędziowskich.

Źródło: MMA Fighting