(Foto:Federacja KSW kswfoto.com)

Nieuchronnie zbliża się dwudziesta piąta numerowana gala Konfrontacji Sztuk Walki. Wydarzenie to będzie miało miejsce 7 grudnia 2013 roku we Wrocławiu Czego się możemy spodziewać po tej gali? Czego oczekiwać od poszczególnych zawodników? Zapraszam do przeczytania tego tekstu.

70 kg: Jakub Kowalewicz (1-0) vs. Mateusz Dubiłowicz (4-2)

Ta walka jest pewnym ukłonem w stronę fanów, którzy od dawna naciskali na dodanie kilku walk do karty i danie szansy młodym zawodnikom. Jest to w pewien sposób spełnienie danej obietnicy przez właścicieli federacji KSW, że jeżeli zawodnik dobrze zaprezentuje się na Amatorskim Pucharze tejże federacji, to dostanie szansę walki na którejś z gal i tak jest w przypadku Jakuba Kowalewicza. Dużo o tych zawodnikach powiedzieć nie możemy, gdyż z ich dotychczasowych niewielu walk ciężko opisać ich styl walki. To starcie będzie decydowało o ich dalszej karierze, dlatego sądzę, że dadzą z siebie wszystko i obejrzymy ekscytujące starcie.

77 kg: Robert Radomski (11-2) vs. Rafał Błachuta (7-2)

Druga z walk emitowanych jedynie na Polsacie Sport i KSWTV, to starcie dużo bardziej doświadczonych zawodników. Obaj reprezentują podobny styl walki, dążą w większości do obaleń i toczenia walki w parterze. O ile Radomski stawia bardziej na kontrolę, to Błachuta szuka poddań i korzysta ze swojego bardzo szerokiego arsenału technik. Warto przypomnieć, że ten zawodnik na siedem wygranych przez siebie walk, aż sześć zakończył poddaniami. Jak to często bywa w pojedynku dwóch grapplerów, walka toczy się w stójce. Czy tak będzie i tym razem? Przekonamy się już w tę sobotę.

84 kg: Piotr Strus (8-2) vs. Matt Horwich (28-21-1)

Ta walka to będzie test umiejętności Piotra Strusa. Perspektywiczny zawodnik z Nastula Team nie popisał się w swojej ostatniej walce, przegrywając z Azizem Karaoglu przez nokaut w pierwszej rundzie. Nie ulega jednak wątpliwościom, że jego lepszą płaszczyzną jest stójka. Naprzeciwko niego stanie zawodnik o zupełnie innej charakterystyce. Matt Horwich dąży przede wszystkim do obalenia przeciwnika i skutecznego poddania. Styl tego zawodnika nie jest porywający, jednak „Suave” jest bardzo lubiany wśród polskich kibiców. W szczególności wśród tych „ortodoksyjnych”, także ten pojedynek z pewnością ich ucieszy. Atutem Amerykanina będzie przede wszystkim doświadczenie, bowiem ten zawodnik stoczył w swojej karierze już 50 walk, podczas gdy jego rywal stoczył ich pięć razy mniej. Faworytem jest Amerykanin, ale w tym starciu wszystko może się wydarzyć.

120 kg: Kamil Waluś (4-1) vs. Oli Thompson (11-5)

Jest to starcie, które miało się odbyć na gali KSW 24, jednak z powodu kontuzji Polaka, nie doszło ono do skutku. Faworytem tego starcia jest Oli Thompson, który słynie z wielkiego serca do walki oraz siły. Kamil Waluś to zawodnik zagadka, gdyż Thompson będzie jego pierwszym poważnym rywalem na dużej gali. Czy popularny „T-Rex” podoła wyzwaniu? Obaj zawodnicy obiecują wojnę i wydają się mocno „nakręceni” na to starcie. Czy będzie wielka bitwa w ringu? Miejmy nadzieję!

95 kg: Virgil Zwicker (11-3) vs. Mike Hayes (19-8)

Najpóźniej ogłoszone starcie ze wszystkich jest też jedną wielką niewiadomą, bowiem Virgil Zwicker był pierwotnie ogłoszony jako przeciwnik Jana Błachowicza na około miesiąc przed galą. Można przypuszczać, że będzie dobrze przygotowany, ale nie wiemy czego spodziewać się po Mike’u Hayesie, który o walce dowiedział się na dziesięć dni przed nią. W optymalnej formie, to właśnie Hayes wydaje się być faworytem tego starcia, ale w tej sytuacji ciężko orzec kto jest faworytem. Virgil Zwicker to zawodnik polegający przede wszystkim na bardzo mocnym ciosie, gdyż 8 z 11 wygranych walk kończył właśnie w ten sposób. Hayes jest zawodnikiem polegającym zarówno na uderzeniach, jak i poddaniach. Z ostatnich pięciu walk wygrał tylko jedną, ale toczył walki z mocnymi rywalami, a ostatnio pokonał uznanego weterana światowych ringów i oktagonów, Jeffa Monsona. „300” jeszcze nigdy nie przegrał przed czasem, natomiast młodszy Zwicker sprawia wrażenie słabszego kondycyjnie. Uważam, że jeżeli Zwicker nie zakończy tego starcia na swoją korzyść w ciągu pierwszych siedmiu minut walki, kontrolę przejmie Hayes i to on wygra to starcie.

84 kg: Krzysztof Kułak (25-13-2) vs. Abu Azaitar (7-1)

Kułak wraca po kilkumiesięcznej przerwie. W swoim ostatnim starciu pokonał dużo mniej doświadczonego Łukasza Janeckiego na gali w Irlandii. Częstochowianin wydaje się być dużo słabszym zawodnikiem niż przed kontuzją, a przede wszystkim mniej ruchliwym, co spowodowało jego kontuzję w swojej ostatniej walce na KSW, kiedy to przegrał z Piotrem Strusem. Jego przeciwnik z Niemiec polega przede wszystkim na kończeniu walk za pomocą uderzeń. Abu słynie z widowiskowego i agresywnego stylu walki. Kto będzie zwycięzcą? Ciężko przewidzieć. Doświadczenie versus siła ciosu. Faworytem bukmacherów jest Abu Azaitar, z czym się zgodzę. Jednak czy Krzysztof Kułak nas czymś zaskoczy? Mam nadzieję i liczę na pojedynek obfitujący w wymiany ciosów.

77 kg: Rafał Moks (8-6) vs. Luiz Cado Simon (7-2)

To starcie jest chyba najbardziej wyczekiwanym pojedynkiem na tej gali przez fanów MMA. Rafał Moks, słynący ze przede wszystkim z mocnych kopnięć na nogi oraz dźwigni właśnie na te kończyny, jest faworytem tego pojedynku. O Brazylijczyku usłyszeliśmy przy okazji jego starcia z Mateuszem Piskorzem, gdzie zaskoczył wszystkich swoim świetnym boksem. Stójka to atut Simona, którzy będzie chciał wykorzystać swoje bardzo dobre warunki do punktowania i utrzymywania dystansu. Czy da radę tego dokonywać przez 15 minut tego starcia? Przekonamy się już siódmego grudnia.

77 kg: Aslambek Saidov (14-3) vs. Daniel Acacio (30-13)

Jedyne starcie na tej gali, które będzie toczyło się o pas federacji KSW. Posiadaczem pasa jest Aslambek Saidov, którego głównymi atrybutami są świetne zapasy i gigantyczna siła fizyczna. Daniela Acacio kojarzą polscy fani, za sprawą tego, iż już raz walczył na gali organizowanej przez duet Kawulski i Lewandowski. Było to KSW 11, gdzie został znokautowany przez Mameda Chalidowa. Od tego czasu Brazylijczyk zmienił kategorię wagową na niższą i radzi sobie w niej całkiem dobrze. Faworytem jest zawodnik trenujący w Arrarchionie MMA Olsztyn, jednak nie należy lekceważyć Daniela Acacio, który charakteryzuje się dużą siłą ciosu i tym może zaskoczyć Aslambka w stójce. W mojej opinii, zawodnik pochodzący z Czeczenii wygra to starcie na punkty lub przez poddanie, jednak to jest walka i wszystko może się zdarzyć.

84 kg: Mamed Chalidow (27-4-2) vs. Ryuta Sakurai (24-17)

Starcie, które nie przypadło do gustu ortodoksyjnym fanom MMA. Mamed to zawodnik w swoim prime, który ostatnio pokonywał takich rywali jak Melvin Manhoef, Kendall Grove, Jesse Taylor, a jako przeciwnika daje mu się 43-letniego Ryutę Sakuraia. Jednak o to starcie prosił sam Chalidow, twierdząc, że chce się zrewanżować Japończykowi za remis z KSW 13. Nie ulega wątpliwościom, że najjaśniej święcąca gwiazda na białym ringu, jest zdecydowanym faworytem tego starcia. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z założeniami, Mamed powinien poddać swojego rywala lub zakończyć te starcie w inny efektowny sposób. Jednak nigdy nie należy lekceważyć Japończyków, którzy nie są skorzy do tego aby się poddawać, dlatego sądzę, że czeka nas dłuższy bój, niż przyzwyczaił nas do tego Chalidow. Jednakże uważam, iż to starcie przesądzi się na korzyść reprezentującego Polskę Czeczena przed czasem.

Podsumowując – mimo, iż moim skromnym zdaniem, nazwiska na tej gali nie powalają na kolana, to uważam, ze będzie sporo skończeń przed czasem, a gala okaże się ciekawsza niż na papierze. Tym optymistycznym akcentem, zakończę swoją ocenę fightcardu.

Hubert Babiarz