W ostatnim czasie głośniej niż o wyczynach na polu sportowym jest o sesjach zdjęciowych i romansach byłego mistrza wagi średniej, Luke’a Rockholda. Tym bardziej wprawiły nas w osłupienie informacje, jakie podał o nim na swoim Twitterze Ariel Helwani.

Okazuje się, że Luke naciska na UFC w sprawie zorganizowania jego pojedynku z Fabricio Werdumem. Helwani pisze:

Moment jest dość sprzyjający, bo wszystko wskazuje na to, że Vai Cavalo stracił zapowiadany na UFC 211 pojedynek z Benem Rothwellem, z powodu potencjalnego naruszenia zasad USADA przez niedoszłego oponenta. Oczywiście Werdum liczył na starcie z kimś ze swojej dywizji wagowej (wskazywał nawet konkretne nazwiska: Alistair Overeem i Cain Velasquez). Sam Helwani również podaje informację, iż UFC ma inne plany na lato wobec Fabricio, ale Rockhold nie rezygnuje.

Najwięcej wątpliwości budzi zmiana dywizji wagowej przez Luke’a, który zgłosił akces do walki w limicie do 120 kg. W środowym odcinku  programu UFC Tonight Rockhold był gościem specjalnym i współprowadzącym. Właśnie tam wyłożył swoją teorię o tym, dlaczego chce iść do wyższej dywizji wagowej i podjąć się takiego wyzwania, jak starcie z byłym mistrzem wagi ciężkiej. Stwierdził, że obaj mają za sobą stary beef jeszcze z czasów Stikeforce, a Fabricio jest gościem, z którym zawsze chciał walczyć.

Patrząc na to, co dzieje się w wadze średniej, pieprzę to i idę do ciężkiej. Zróbmy to!

powiedział Luke w programie.

Obaj zawodnicy faktycznie już nie raz wymieniali się różnymi nieprzyjemnymi komentarzami na swój temat w przeszłości, więc taka walka mogłaby wyjaśnić, kto jest mocniejszy w gębie, a kto w oktagonie. Fabricio nazwał Luke’a po jego przegranej z Bispingiem, „Cockyhold’em” [nie będziemy tłumaczyć dosłownie, ale ma to coś wspólnego z trzymaniem i pewną szczególną męską częścią ciała]. Rockhold odwdzięczył się twierdząc, że wcale nie zdziwiła go przegrana Werduma (który jest dla niego „żartem”) z Miociciem, na co Fabricio określił Luke’a „cieniasem”.

 

źródło: Twitter, faceboook