Wiele osób ostrzyło sobie zęby na tę walkę. Jak widać – nie bez powodu. Utalentowany Damian Rzepecki nie dał Giorgiemu Esiavie dojść do głosu.

Runda 1:

Esiava ruszył do przodu. Zamykał na siatce. Rywal dystansował lewym prostym. Był mobilny. Wymykał się. Rzepecki dochodził do głosu. Zaczął wywierać presję. Zmieniał pozycję. Atakował pojedynczymi ciosami – zarówno na tułów, jak i głowę. Giorgi pracował na wstecznym. Próbował wejść z bezpośrednim prawym. Damian wszedł w klincz. Karcił kolanami na korpus. Na koniec odsłony panowie poczęstowali się ciosami w stójce.

Runda 2:

Od razu oglądaliśmy zwarcie. Zawodnicy atakowali w półdystansie. Esiava wyprowadzał długie kombinacje. Trafił przeciwnika! Zamroczony Rzepecki sprowadził do parteru. Z pełnej gardy przeszedł do pozycji bocznej. Walka wróciła do stójki. Damian wszedł z lewym-prawym. Wstrząsnął oponentem. Nie dawał przestrzeni w konfrontacji kickbokserskiej. Pokusił się nawet o obrotówkę.

Runda 3:

Rzepecki nie zwalniał ani na sekundę. Mimo jawnej przewagi na kartach punktowych cały czas karcił rywala. Przygwoździł Giorgiego do siatki. Atakował łokciami. Esiava ruszył po parter – bezskutecznie. Damian zachodził za plecy. Przeciwnik wstał. W stójce Rzepecki zabierał przestrzeń. Konsekwencja zrobiła swoje. W końcu trafił kolanem na głowę, a bezsilność Esiavy zmusiła sędziego do interwencji.