Mariusz Pudzianowski miał we wrześniu wejść na zastępstwo za Eddie’ego Halla do pojedynku bokserskiego ze znanym z serialu „Gra o tron”, Hafthorem Bjornssonem. Z punktu widzenia sportowego, wiele by mu to starcie nie dało, natomiast mając na uwadze rozpoznawalność Islandczyka, mógłby jeszcze bardziej ugruntować swoją światową pozycję. Choć negocjacje trwały długo, finalnie spełzły na niczym. 

18 września – właśnie wtedy dojdzie do wydarzenia, w którym jedną z głównych ról odegra Hafthor Bjornsson. Pierwotnie miał on zmierzyć się z brytyjskim siłaczem – Eddie’em Hallem, natomiast ten nabwaił się kontuzji na ostatniej prostej w przygotowaniach, co wyeliminowało go z przystąpienia do tej batalii. Szybko rozpoczęły się poszukiwania nowego oponenta i w roli tej często wymieniano personę Mariusza Pudzianowskiego. On sam na bieżąco komentował przebieg wydarzeń, zaznaczając nawet, że bardzo prawdopodobne, iż znajdą wspólny język.

Zobacz także: „Będzie wojna” – pojedynek Mariusza Pudzianowskiego z Hafthorem Bjornssonem bliski finalizacji

Wygląda jednak na to, iż ostatecznie nic z tego nie będzie. Chwilę później oficjalnie ogłoszono, że nowym przeciwnikiem Bjornssona jest Devon Larratt. Do sytuacji tej szybko odniósł się za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych sam Polak, przytaczając przy okazji, co okazało się kością niezgody.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Pudzianowski zwyciężył we wszystkich trzech ostatnich walkach w okrągłej klatce. Po raz ostatni zameldował się tam w czerwcu, gdy podczas gali z numerem 61, podzielił ją ze swoim klubowym kolegą, Łukaszem Jurkowskim (17-12). Ostatecznie to były strongman sięgnął po triumf, rozbijając bardziej doświadczonego zawodnika w trzeciej rundzie. 

Źródło: Instagram/Mariusz Pudzianowski