(Fot. AMW Studio/PROMMAC)

Jedna z trzech głównych postaci sobotniej gali PROMMAC, Michał Kita, w wywiadzie dla inthecage.pl po swoim efektownym zwycięstwie nad Mikem Wesselem.

  • Jak się czujesz po walce?

Bardzo dobrze.

  •  Czyli żadnej kontuzji, żadnego uszczerbku na zdrowiu nie było?

Nie, żadnego.

  • A czy Twój przeciwnik Cię czymś zaskoczył czy walka się potoczyła tak, jak zakładałeś?

Generalnie tak jak zakładałem. Myślałem, że będzie więcej w nogi wchodził i próbował obalać.

  • Zastanawialiśmy się siedząc na trybunach czy nie miałeś swego rodzaju stresu, bo do momentu Twojej walki wszyscy Polacy w karcie głównej gali przegrywali. Nie miałeś ciśnienia związanego z tym i czy nie poczułeś ulgi, że przerwałeś tę fatalną passę?

Nie, nie oszukujmy się. To jest sport indywidualny i tu każdy walczy sam dla siebie. Jakieś myśli są, w głowie się kłębią, ale jesteśmy profesjonalistami, martwiłem się o swoją walkę mówiąc szczerze, oczywiście życząc zwycięstwa swoim kolegom, ale troszczyłem się o swoją walkę, a nie o nich.

  • Rozumiem. Jeśli będzie druga gala PROMMAC, to zobaczymy Cię na niej czy na chwilę obecną to zbyt odległy temat?

Nie jest odległy. Ja jestem na tak, mam nadzieję, że organizatorzy też są na tak. To jest kwestia odpowiednich warunków kontraktowych i ja jestem.

  • Michał jest teraz taka sytuacja, przynajmniej ja to tak odbieram, jakby ostatnio pojawiło się takie ocieplenie Twojego wizerunku. Byłeś odbierany jako „ten zły” w kontekście walki i konfliktu z Damianem Grabowskim, a teraz dużo ludzi zaczyna mówić o Tobie bardzo ciepło, że Michał Kita to bardzo sympatyczny miły człowiek, co wcześniej rzadko się spotykało. Możesz się jakoś ustosunkować do tego?

To nie jest tak do końca. To nie jest problem zmanipulować czyjeś wypowiedzi i czyjeś, jak to się mówi, myśli. Jeżeli ja się wypowiadam na jakiś temat, to zawsze argumentuję, dlaczego tak sądzę, a niektóre portale, tak jakby wycinały niektóre rzeczy i nie jest problemem zrobić z kogoś kontrowersyjnego lub niekontrowersyjnego. Ja przede wszystkim od początku jestem sobą i od początku mówiłem to, co myślę. Nie udawałem. Nie mówię pod publikę.

  • Podczas wczorajszej gali miałeś swój cały sektor dopingujący Cię. To jakoś wpłynęło na Ciebie czy raczej było Ci obojętne, że miałeś tak głośny doping?

Jest to super rzecz i też to po to robimy, żeby mieć kibiców. Bardzo dużo moich kolegów i przyjaciół przyjechało, żeby mnie wspierać i chciałem im za to podziękować, ale jest taka adrenalina, że to się dopiero po walce słyszy i czuje. Jak ja bym miał myśleć nad tym, co oni krzyczą, to bym nie myślał o walce i prawdopodobnie bym ją przegrał przez nokaut, przez brak koncentracji. To są takie elementy, które przed walką mobilizują, fajnie, że doping – jest rodzina, przyjaciele, znajomi i zwykli kibice. I tak powinno to funkcjonować. Ja jestem zadowolony.

  • My również jesteśmy zadowoleni. Masz już plany na kolejne walki czy na razie cisza?

Na razie spokojnie. Chciałbym w tym roku jeszcze dwie walki przynajmniej zrobić, a czy mi się to uda czy nie, to zobaczymy. Muszę też  z powodów prywatnych weryfikować swoje plany, ponieważ niedługo zostanę ojcem i zobaczymy. Plan na ten rok jest taki, żeby jeszcze przynajmniej dwie walki zrobić.

  • To gratulacje. Odnośnie Twoich przygotowań do walk. Przygotowywałeś się u Gustafssona, przygotowywałeś się u siebie w Zabrzu… Będzie zatem dłuższa współpraca z Alexandrem?

I widzisz, i tu jest po raz kolejny taki przypadek tak, jak mówisz o moim wizerunku. To ja pierwszy jeździłem do Gustafssona tutaj z Polski, to ja tam przetarłem wszystkie szlaki swoim nazwiskiem. Szwedzi mają dobre zdanie o Polakach jako o sparingpartnerach, bo to ja parę lat temu byłem tam pierwszy i z nimi trenowałem. I to oni mnie zapraszają tak naprawdę, a nie, że ja muszę do nich jeździć.

  • Nie myślałeś o jakiejś autopromocji? Tak jak teraz pojechali tam z Ankosu, kręcą jakieś zabawne vlogi. Nie chciałbyś czegoś takiego zrobić czy po prostu jedziesz tam i skupiasz się tylko na sporcie i żadnego „robienia sobie jaj”?

Właśnie to jest to. Ja jestem profesjonalistą, podchodzę pod to profesjonalnie. Jest opcja, żeby coś takiego zrobić, ale to nie jest tylko ode mnie zależne. Powinien mnie w tym sponsor jeden, drugi, trzeci wesprzeć, bo ja nie jestem w stanie jechać, zabrać ze sobą sprzęt, nakręcić coś, pośmiać się i przy okazji posparować. Ja tam jadę na ten najgorszy okres, tak naprawdę po to, żeby mi oni dupsko złoili. Koncentruję się na tym, żeby mocno potrenować, a nie żeby pomachać, pokiwać i nie wiem co. Jak się jedzie grupą sześciu osób, to zawsze ktoś może coś nagrać. Nas teraz w Szwecji było czterech ale wszyscy w osobnych samolotach. Ja byłem tam najdłużej, sam leciałem, chłopaki dolecieli i się koncentrowałem tam na treningach.

  • A jeśli chodzi o strefę marzeń, ambicji. UFC czy już nie mierzysz w tę federację, tylko skupiasz się na mniejszych, europejskich galach?

To nie tyle, co mierzę. Ja już kiedyś powiedziałem, że jesteśmy tak naprawdę najemnikami. To jest kwestia kontraktów i, nie oszukujmy się, ale pieniędzy. Każdy z nas ma rodzinę. Jasne, że chciałbym, żeby to było UFC, ale jeśli ktoś gdzie indziej daje ci dwa, trzy razy więcej niż UFC, a mamy rodziny na wyżywieniu, to tutaj jest proste kalkulowanie. A poza tym ostatnie ruchy UFC też są coraz gorsze w sensie poziomu sportowego. Tylu zawodników jest na kontrakcie, dobiera się bardziej marketingowo niż sportowo zawodników. Lepiej wziąć chłopaka, co ma 9-0 a nie wiadomo z kim walczył i ten rekord ma nabity, ale z nim się podpisuje kontrakt, niż kogoś takiego, jak ja co ma swoje lata, kilkadziesiąt walk na koncie i wie, że się nie zgodzi za takie pieniądze bić w UFC. Nawet nie próbują z nami rozmawiać.

  • A zgodzisz się na odejście od tematu MMA i mógłbyś powiedzieć coś o sobie? W sensie, czym się interesujesz, czy masz jakieś hobby poza MMA?

O mnie i o mojej najbliższej rodzinie nigdy nie rozmawiałem i to jest sztywna zasada. To moja prywatność. Ale to nie zmienia faktu, że mogę powiedzieć jakie mam zainteresowania ja, jako ja. Moja rodzina to można powiedzieć to są takie drzwi, których się nie otwiera. A tak prywatnie, to tak naprawdę lubię każdy rodzaj sportu. Lubię oglądać, lubię dużo czytać o sporcie i samemu czynnie uprawiać.

  • To skoro pozwoliłeś mi troszkę wejść w taką sferę, to muszę się zapytać, czy masz jakiegoś swojego idola. Człowieka, na którym się wzorujesz, bądź wzorowałeś.

Jeśli chodzi o sporty walki, to nigdy nie ukrywałem. Mam dwóch ulubieńców – przede wszystkim Fedor i Dan Henderson. Byłem naprawdę smutny, gdy ze sobą walczyli, bo dwóch moich idoli ze sobą. Któryś musiał przegrać. To jeśli chodzi o MMA. A jeśli chodzi o sportowców, to niesamowicie podziwiam dziesięcioboistów. Bo ja to przekładam na nasz sport. To jest wielobój sportów walki, ileś tam dyscyplin bazowych. Tak samo to jest kwestia medialności. Mówi się o Usainie Bolcie, który jest sprinterem, jest najszybszy na świecie, a nie mówi się o kimś kto na mega wysokim poziomie potrafi dziesięć dyscyplin na raz uprawiać. I jeszcze siedmioboistki. Jak są lekkoatletyczne mistrzostwa świata to uwielbiam patrzeć, gdy jest ostatnia konkurencja, jak oni wszyscy razem wbiegają na stadion i świętują, dziękują kibicom, że to ukończyli bo to naprawdę ciężki kawałek chleba. Dla mnie to są tacy prawdziwi atleci.

  • A odnośnie sportu. Wczoraj (01.03), na konferencji prasowej, była mowa o Kamilu Kosowskim. Rozumiem, że piłką nożną również się interesujesz. Chodzisz na mecze Górnika Zabrze?

Interesuję się piłką nożną, ale żadnym kibicem Górnika Zabrze nie jestem, chociaż jestem z Zabrza i nie mam jakiejś swojej ulubionej drużyny.  Mam dużo kolegów, którzy w piłkę grają, albo są zagorzałymi kibicami jakiś drużyn, jak oni kibicują jednej drużynie to ja na przekór drugiej, żeby im na nosie zagrać, ale to tak dla zabawy. Żebym kibicem jednej drużyny to nie, ale dobry futbol lubię pooglądać.

  • To na koniec jeszcze jedno pytanie. Wczoraj do oktagonu wchodziłeś przy piosence zespołu Rammstein. To znaczy, że jesteś fanem tego typu muzyki?

Lubię mocną muzykę, mocny metal, mocny rock. Jest to jakieś odzwierciedlenie mojego charakteru, mojego stylu walki i bardzo lubię, jak mam słabsze chwile. Żeby się nabuzować tą pozytywną energią, to właśnie słucham takiej muzyki. Różnie bywa w zależności jaki mam okres w życiu, też pewnie to się z życie prywatnym wiąże. Lubię taką muzykę. Jestem mega fanem Metallicy. Dwa razy byłem na koncercie. W tym roku też się wybieram, jeśli się uda. Pozdrawiam wszystkich fanów Metallicy!

  • Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał Tomek Kurowski