Były tymczasowy mistrz kategorii ciężkiej, Ciryl Gane przyznał, że skupia się na poprawianiu swoich umiejętności na sali wyłącznie wtedy, gdy ma ogłoszoną walkę.

Braki parterowe Ciryla Gane uwypuklił były mistrz wagi ciężkiej – Francis Ngannou, który nie radził sobie z Francuzem w stójce i spróbował przenieść walkę do parteru. Tam, Gane nie stawiał żadnego oporu ani nie stanowił dla niego żadnego zagrożenia.

A grappling może być decydującym faktorem w następnej walce Ciryla, który zmierzy się już na UFC 285 z Jonem Jonesem. Amerykanin znany jest głównie ze swoich zapasów, ale także wszechstronności i kreatywności w walkach. Pytanie jednak, jak zaadaptuje swoje ciało do królewskiej dywizji wagowej oraz jak trzyletnia przerwa wpłynie na jego formę.

Nowe światło na sprawę rzuca niedawny wywiad Francuza udzielony francuskiemu portalowi La Sueur.

Uwielbiam grappling. Ale niestety, prawda jest taka, że jestem leniwy. Trenuję tylko wtedy, kiedy mam ogłoszoną walkę. Mam mnóstwo obowiązków medialnych. Profesjonalne możliwości poza tym sportem. Nie możesz powiedzieć 'nie’ wszystkim tym rzeczom. Muszę też poświęcić czas swojej rodzinie, dobrze wypocząć.

Kiedy spojrzę na swoją karierę, żałuję tego, że trenuję tylko, gdy walka jest ogłoszona. Miałem walkę z Tuivasą we wrześniu, ledwo co trenowałem od tamtej pory. Teraz wróciłem na salę, bo mam walkę z Jonesem.

Jeśli to prawda, trzeba oddać zawodnikowi z Francji, że jest niezwykle utalentowany. W swoich pojedynkach znany jest z lekkiego poruszania się na nogach, zwinności oraz szybkości. Ma także tendencje do wyprowadzania wielu technik, których na co dzień nie widujemy w oktagonie, szczególnie w kategorii ciężkiej.

Czy to jednak wystarczy na „Bonesa”? Odpowiedź już 4 marca.

Zobacz także: Marcin Tybura gotowy na zastępstwo w walce Jones vs. Gane na UFC 285!

źródło: bjpenn.com