Wszyscy kibice Tomasza Sarary będą musieli uzbroić się w nieco cierpliwości. Jak zdradził, odpowiadając w najnowszym materiale na pytania swoich fanów, do klatki planuje powrócić dopiero na początku przyszłego roku. 

O walce Tomasza Sarary (1-0) w formule MMA mówiło się już od bardzo dawna, więc nic dziwnego, iż wiele osób z zapartym tchem, śledziło jego pierwsze kroki w KSW. Zawodnik zadebiutował tam w lipcu bieżącego roku, podczas gali z numerem 62. Nie obyło się jednak bez komplikacji. Na ostatniej prostej wypadł jego pierwotnie planowany oponent – Vladimir Tok (0-1). Szefostwo stanęło jednak na głowie i szybko udało się dopiąć nowego przeciwnika. Krakowianin finalnie podzielił klatkę z podchodzącym do boju z ośmioma zawodowymi startami, Filipem Bradaricem (5-3), więc wiadome było, iż czeka go trudne zadanie.

Polak ostatecznie odniósł zwycięstwo, po tym, jak zmęczony kolejnymi obaleniami rywal, nie był w stanie kontynuować walki, odklepując w trzeciej odsłonie. Po batalii minęło już trochę czasu, więc Sarara miał możliwość, by ją przeanalizować. Do jakich wniosków doszedł?

Nie dałem sobie szansy na znokautowanie rywala. Kiedy schodził po nogi i podejmował duże ryzyko, ja po prostu nie stanowiłem dla niego zagrożenia. Za bardzo skupiłem się na tym, aby obronić obalenie, a nie po to, by wyprzedzić przeciwnika ze swoją akcją. Było za mało stójki i wejść w tempo. 

Wciąż niejasne jest, kiedy zasłużony kickboxer wróci do okrągłej klatki. On sam postanowił natomiast uchylić rąbka tajemnicy w tej sprawie, podkreślając, iż na pewno nie będzie miało to miejsca przed upływem bieżącego roku.

Na pewno nie będzie to już w tym roku. Chciałbym, żeby był to początek przyszłego roku. Może styczeń, może luty, może marzec – oficjalnie umówmy się na pierwszy kwartał 2022. 

Do najbliższej – 64. – edycji KSW, dojdzie już pod koniec października. Na ten moment znane są jedynie nazwiska czterech person, które wtedy wystąpią. Mowa tutaj o aktualnym czempionie wagi do 61 kilogramów, Sebastianie Przybyszu (8-2), Karolinie Owczarz (4-1) oraz ciekawie zapowiadającej się walce w wadze piórkowej – Robert Ruchała (5-0) kontra Patryk Kaczmarczyk (7-0).

Źródło: YouTube/Tomasz Sarara