Israel Adesanya wciąż nie odpuszcza Jonowi Jonesowi. Nigeryjczyk, jak mantrę powtarza to, że kiedyś przyjdzie mu się zmierzyć z Amerykaninem. Nie ukrywa także, iż według niego najlepsze czasy „Bonesa” są już dawno za nim. 

Na linii Jon Jones – Israel Adesanya iskrzy już od jakiegoś czasu. Zawodnicy ciągle wdają się w słowne przepychanki, co może kiedyś doprowadzić do ich konfrontacji. Nigeryjczyk otwarcie mówi o tym, iż ma zamiar odebrać mistrzowski pas dywizji półciężkiej naszemu rodakowi, Janowi Błachowiczowi, po czym stanąć w szranki właśnie z „Bonesem”. Według niego byłby to największy pojedynek w historii, który wymaga oczywiście obecności kibiców. Za miejsce odbycia się tego spektaklu, 31-latek wskazał stadion Allegiant, na którego trybunach może zasiąść masa fanów.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Nazwisko Jonesa to marka sama w sobie. Zawodnik zbudował swoje dziedzictwo, dzięki kolejnym obronom mistrzowskiego pasa. Niepokonany „The Last Stylebender” ma jednak plany, by osiągnąć jeszcze więcej – żeby nikt nie miał wątpliwości, kto tak naprawdę był najlepszym fighterem wszech czasów.

Zrobię coś, czego on nie dokonał przez 10 lat. Po prostu przejdę do wyższej dywizji. Nie chcę mielić w kółko tych samych rywali lub szukać sobie jakichś słabszych. Powiedziałem: „J*ebać to, idę dalej.” (…)

To, czego on nie dokonał w dziesięć lat, ja zrobię w mniej niż trzy. Wszystko zależy od tego, kto będzie jego kolejnym przeciwnikiem, ale widziałem go na żywo. Zresztą wystarczy zobaczyć jego pięć ostatnich pojedynków. Powiedz mi, czy on nie jest już skończony?

Adesanya znany jest z pewności siebie, która wychodzi głównie podczas wywiadów oraz oczywiście w oktagonie. I tym razem nie mogło być inaczej. Zawodnik uważa, że „Bones” zazdrości mu, ponieważ widzi w nim osobę, która jest w stanie osiągnąć to, czego on sam nie dał rady. 

Łatwo jest to rozpoznać i ja to właśnie dostrzegam. Jest zazdrosny, ponieważ robię dokładnie to, co on by chciał. 

Reprezentant City Kickboxing dzierży mistrzowski tytuł UFC wagi średniej, od października zeszłego roku. Odebrał go wówczas na wydarzeniu z numerem 243, Robertowi Whittakerowi, po czym skutecznie bronił go dwukrotnie, zwyciężając kolejno z Yoelem Romero oraz Paulo Costą.

Zobacz także: Wiesz, kiedy się dowiedziałem, że będzie klincz? W szatni! – Różal po przegranej z Barnettem na GENESIS

Źródło: YouTube/ESPN MMA