Już niebawem dwójka topowych zawodników UFC kategorii półciężkiej wejdzie do klatki, by zawalczyć o najwyższe trofeum. Dominick Reyes będzie podejmował Jana Błachowicza. Żaden z zawodników nie zamierza odpuszczać, wychodząc do najważniejszej walki w karierze. Zobaczcie, co do powiedzenia przed tym pojedynkiem ma popularny „Devastator”.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Dominick Reyes

To Twój drugi pojedynek o tytuł UFC. Czujesz jakąś różnice emocjonalne, czy w przygotowaniach, porównując do tego, co było w lutym?
Nie bardzo. To wielki moment, ale przygotowuję się w taki sam sposób.

Dużo czasu poświęciłeś Jonowi Jonesowi, ale teraz będziesz walczył z kimś innym. Perfekcyjny scenariusz zakłada, że wygrywasz z Janem Błachowiczem i zostajesz mistrzem. Kogo podejmujesz w pierwszych obronach?
Wyobrażam to sobie tak, że po zwycięstwie walczę z kimś z pary Thiago-Glover, a później zobaczymy. Staram się nie wybiegać tak daleko w przód. Przypuszczam, że do takiej walki dojdzie w przyszłym roku. 

Jesteś młodszy, wcześniej w dywizji było wielu świetnych mistrzów. Czy któryś z nich jest Ci szczegłonie bliski i chciałbyś podążać jego śladami?
Podziwiam wszystkich czempionów. To wymaga kolosalnego oddania, poświęcenia i umiejętności, niezależnie od ilości stoczonych pojedynku. Także tak, patrzę z podziwem na każdego z nich.

Co sprawia, że Jan Błachowicz jest niebezpiecznym rywalem?
Jest wyjątkowo technicznym bokserem, dobrze kontruje i ogólnie jego umiejętności są na wysokim poziomie. Stoczył wiele wojen, także wydaje mi się, że będzie to trudne wyzwanie.

Po Waszej walce będziemy świadkami wielkiego main eventu. Jak myślisz, kto zwycięży w pojedynku Israel Adesanya vs. Paulo Costa?
Zobaczymy… Nie mam konkretnego typu na tę walkę.

Oboje poświęciliście dużo czasu na Jonesa. Myślisz, że to, iż teraz go nie ma, pozostawi jakieś niedopowiedziane kwestie, czy raczej jest to szansa na zaznaczenie własnego nazwiska w dywizji i budowanie swojej legendy?
To będzie mój czas, więc będąc szczerym, nie za bardzo interesuje mnie, co inni myślą.

Jak odnajdujesz się w nowej dla siebie rzeczywistości? Czy po porażce ciężko było się odbudować, szczególnie stając przed kolejną szansą zdobycia mistrzostwa?
Szczerze powiedzawszy, byłem jeszcze bardziej skory do powrotu na matę, by poprawić błędne elementy. Ciągle się rozwijam, niezależnie od porażki, dlatego nie mogę się doczekać kolejnej walki.

A jak wpłynęło to na Twoją psychikę?
Teraz czuję się jak potwór. Naprawdę jestem żądny tego pojedynku, by udowodnić wszystkim, że to był tylko wypadek przy pracy.

Jaka jest największa różnica w Dominicku przed porażką, a aktualnie?
Powiem, że doświadczenie i opanowanie. Teraz wiem, jak to robić. Jestem bardzo pewny siebie. 

To była dla Ciebie długa podróż, bo tak naprawdę przez długi czas nie wiedziałeś co Cię czeka. Czy finalnie dostaniesz rewanż z Jonesem, czy organizacja będzie bardziej skłonna zaproponować Ci nowego rywala. Jak się czujesz przed ponowną szansą zdobycia mistrzowskiego tytułu?
Fantastyczne uczucie. Walka mistrzowska to nie jest coś, czego doświadczasz każdego dnia – jest wyjątkowa. Trzeba sobie na nią mocno zapracować, a wydaje mi się, że podczas minionej walki udowodniłem, iż na to zasługuję. Nie pozwolę, żeby tym razem mistrzostwo mi uciekło.

Po zeszłym pojedynku z Jonesem rozmawialiśmy o jego przebiegu. Wiele osób twierdzi, że to właśnie Ty powinieneś zwyciężyć. Czy podchodzisz do walki z Błachowiczem, jak do pierwszej obrony?
Jakaś część mnie mówi mi, że tak jest, ale to kompletnie inne starcie. Na koniec liczą się osiągnięcia, więc zobaczycie najlepszą wersję Dominicka Reyesa.

Błachowicz w swojej ostatniej walce mierzył się z Coreyem Andersonem. Oczywiście zaliczył piękny nokaut, już w pierwszej rundzie. Co Janowi wychodzi najlepiej, czego zdecydowanie musisz unikać?
Szczególnie muszę uważać na jego niesamowitą siłę i kontry. Jest naprawdę dobrym bokserem, nieźle przewraca, ale wydaje mi się, że moja obrona przed obaleniami jest jedna z najlepszych na świecie, więc sobie poradzę. Poza tym sprowadzanie mnie nie jest najlepszym pomysłem. 

Jan kilka razy przegrał w swojej karierze. Oboje mieliście podobnych rywali. Kiedy patrzysz na jego oponentów, który z nich podobał Ci się najbardziej, abyś mógł wykorzystać od niego pewne techniki i wdrożyć je do swojej rozgrywki?
Myślę, że skorzystam z każdej walki, którą stoczył. Począwszy od KSW, aż po starcie z Coreyem. Jestem nadzwyczaj dobry w rozczytywaniu rywala, co najlepiej potwierdza walka z Jonesem. Byłem na niego świetnie przygotowany, także tym razem będzie podobnie. Jest sporo materiałów z jego walk, także na pewno to wykorzystam.

W całej karierze głównie walczyłeś w USA. Oczywiście miałeś również okazję wystąpić w Wielkiej Brytanii, czy Chile. Ale Abu Dhabi to kompletnie inne miejsce. Wiesz, jak wygląda proces związany z kwarantanną? Miałeś okazję rozmawiać z kimś, kto się tam bił?
Z nikim nie rozmawiałem na ten temat, ale jest pewien schemat, wedle którego musimy postępować. Po prostu trzeba to przeżyć. Oczywiście wolałbym walczyć z kibicami na trybunach, bo wtedy są najlepsze odczucia. Poza tym tłum również Cię niesie. Tym razem tego nie będzie – trudno. Trzeba się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Chcę zdobyć pas. Po drodze będzie wiele przeszkód oraz wymaga to ode mnie wiele poświęceń, ale nic nie jest za darmo.

Dominick, jak się czujesz przed tym starciem? Chodzi mi o to, że niedawno mówiłeś, iż 6 tygodni to może być za mało, aby dobrze się przygotować do mistrzowskiego pojedynku.
Jestem gotowy do walki. Zrobiłem wszystko, jak należy. Kosztowało mnie to masę pracy, bo musieliśmy skondensować przygotowania z 12 tygodni do 6, ale czuję się naprawdę świetnie. Sam jestem zdziwiony, że moje ciało tak dobrze się przystosowało, ale tak, czuję się jak bestia.

Co z pandemią? Miała jakikolwiek wpływ na Twoje treningi do mistrzowskiej walki?
Troszkę tak. Jest kilku kolesi, z którymi nie mogłem trenować właśnie z tego powodu, ale całe doświadczenie było interesujące. Nasze relacje, jako grupy bardzo się zacieśniły.

Jak myślisz, co przemawia na Twoją korzyść?
Myślę, że zwyciężę, jeżeli po prostu będę sobą. Mój atletyzm, inteligencja… Ręcę wysoko, broda nisko i wszystko będzie w porządku. Chcę się dobrze bawić. Czasami presja wynikająca z wielkich pojedynków przytłacza zawodników, co skutkuje tym, że nie są w stanie w pełni wykorzystać swoich umiejętności. Jestem bardzo podekscytowany tym występem, także najzwyczajniej w świecie pragnę wejść do oktagonu i dobrze się bawić.

A co uważasz o różnicy czasu pomiędzy Abu Dhabi a USA. Będzie to duży problem?
Pierwsze dni mogą być trochę szalone. Będę w kwarantannie, także poświęcę ten czas na sen i trening w pokoju. Zobaczymy, jak to wyjdzie.

W przeszłości spekulowało się o przejściu Israela Adesanyi do dywizji półciężkiej i potencjalnej walce z Jonem Jonesem. Jeśli zdobyłbyś tytuł, byłbyś zainteresowany takim starciem?
Będę walczył z kimkolwiek, kto podejmie rękawice, nieważne, czy zejdzie z ciężkiej, czy przyjdzie ze średniej. Półciężka to moja dywizja i chcę to  udowodnić. 

Czego spodziewasz się dzieląc oktagon z Janem Błachowiczem?
Błachowicz jest świetnym zawodnikiem. Bardzo silny. To koleś, który wraz z wiekiem staje się coraz lepszy, co nie jest często spotykane. To robi wrażenie. Ale jak mówiłem, czuję, że jestem lepszy. Wejdziemy do klatki i zobaczymy, kto faktycznie jest mocniejszy.

Na jak wysokim poziomie według Ciebie stoi MMA w Ameryce Łacińskiej?
Myślę, że każdego roku wzrasta. Dzieciaki widzą, że da się coś osiągnąć, nie trenując w najlepszych klubach na świecie. Możesz być z małego miasta – to nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko ciężka praca i poświęcenie. To doprowadzi Cię do bycia mistrzem. Całe życie przewróci się do góry nogami. Możesz mieć władzę, pieniądze, cokolwiek chcesz. To zależy tylko od Ciebie samego. Ludzie zaczynają to rozumieć, co osobiście mnie bardzo cieszy. 

Wcześniej walczyłeś z Jonesem. To człowiek, którego wiele osób uważa za GOAT-a. Co wyniosłeś z tego starcia?
To było niesamowite doświadczenie. Przede wszystkim nauczyłem się opanowania oraz poczułem, jak to jest walczyć przez pięć rund. Włożyłem w ten pojedynek całe serce, więc cieszyłem się, że mogłem tego doświadczyć. Nie bałem się niczego. Wszystko wyszło naturalnie, z czego jestem niesamowicie zadowolony. Uświadomiłem sobie, jak bardzo uwielbiam się bić. 

Powiedziałeś, że tym starciem z Jonesem zyskałeś wiele szacunku i fanów. Jeżeli zdobędziesz tytuł, a Jon zostanie mistrzem kategorii ciężkiej, chciałbyś ponownie z nim zawalczyć, żeby zostać podwójnym czempionem?
Nie interesuje mnie transfer do królewskiej kategorii. Jeśli ktoś chce ze mną walczyć, to tylko w dywizji do 93 kg. Nigdzie się nie wybieram. 

Ogólnie ścinasz dużo wagi?
Czasami. Nie chcę o tym rozmawiać. 

Wiesz coś o fighterach z Ekwadoru?
Aaaaah, „Chito” nie jest stamtąd? 

Chciałbyś coś powiedzieć do kibiców z Ameryki Łacińskiej?
Kocham Was. 

Jaka była Twoja reakcja na zwakowanie pasa przez Jona Jonesa?
Byłem trochę zawiedziony, ale da się to zrozumieć. Nie chcę tego roztrząsać.

Co myślisz o zawodnikach, którzy przechodzą do innych dywizji, tylko po pojedynki o duże pieniądze? Czy dziedzictwo nie jest najważniejsze?
Oczywiście dziedzictwo jest bardzo ważne, bo pracujesz na nie całą karierę. Ale każdy ma własny rozum, więc może sam podejmować decyzję o tym,co jest dla niego najważniejsze.

Zobacz także: Wirtualny media day z Janem Błachowiczem przed UFC 253 [PODSUMOWANIE]